Ja po prostu nie jestem zwolennikiem tego, że najlepiej mają sportowcy, którzy mają najsprytniejszych działaczy albo mają imprezy, które działacze mogą wykorzystać, czyli np. dwukrotne Mistrzostwa Europy w jednym sezonie idąc tym tokiem rozumowania. Nie jestem fanem jednej dyscypliny, którą bym z chęcią wywyższył nad inne. Tak jak pisałem sztangiści mogliby powalczyć nawet w DMŚ (mężczyźni), a kobiety+mężczyźni spokojnie w DME. To właśnie przez dziwne przepisy albo szukanie luk w przepisach wysyłamy zawodników na Uniwersjadę, kiedy trwa Puchar Świata albo na ME U26 w biathlonie. Czemu w innych krajach tylko gospodarze wystawiają mocniejszy skład?
Idąc tym tokiem rozumowania, to polscy działacze w kolarstwie mogliby pokombinować, żeby zrobić ME w czasie trwania Tour de France

Jeszcze appropo kolarstwa to idąc tym tokiem rozumowania Michał Kwiatkowski jest DMŚ ze swoją grupą Omega, więc należy mu się jednokrotność podstawy. Wiadomo, że w kolarstwie zawodowym już mu takie "grosze" niepotrzebne, ale podaje tylko dla przykładu. Same zawody DME bardzo lubię bo w każdej konkurencji jest Polak i często różne kraje muszą wystawić zawodnika w specyficznej dla siebie konkurencji. Jest to na pewno ciekawe, ale też nie możemy udawać, że inne kraje podchodzą do tej imprezy na poważnie, bo największe gwiazdy niekoniecznie mają ten start w swoim kalendarzu.
KAŻDY kto będzie w ósemce na ME albo w trójce na ME/MŚ młodzieżowców czy juniorów na pewno takie stypendium dostanie, a każdy kto będzie wyżej niż 8 będzie stopniowo dostawał dużo większe stypendium. Nie uważam, żeby ktoś kto nie potrafi spełnić minimum na ME bardziej zasługiwał na stypendium (które z założenia jest po to, żeby zawodnikowi umożliwić rozwój) niż np. kontuzjowani wtedy Dobek, Kuć, Kryński. I to nie chodzi o kasę, bo wiadomo że to dla budżetu grosze i chciałoby się dać każdemu, bo każdy ciężko pracuje ale nie każdy dzięki tej pracy coś osiągnie. Chodzi tylko o jakąś minimalną sprawiedliwość sportową, bo ja uważam, że ktoś kto jest 50,60 czy 80 w Europie i poza setka czy w drugiej setce na świecie, nie powinien być z tego powodu wyróżniany.
Tak więc kończę już ten temat. Jak będziesz chciał San poważniej na ten temat podyskutować, to założymy nowy wątek, żeby nie rozwalać tego, bo ta dyskusja prędzej czy później zacznie mocniej odbiegać od lekkoatletyki.
---
A teraz dla odmiany stanę po drugiej stronie. Zawsze w lekkiej mnie denerwuje szacowanie tych minimów, a przecież nie da się przed sezonem ustalić poziomu na świecie/w Europie w danej konkurencji. I tak np. Świderski skoczył 16.73 i już jest 13 w Europie. W pierwszej 15 są też Linkiewicz czy Glanc, ale bez minimów. Zawsze byłem za tym, żeby np TOP 20 czy 25 europejskich list (ME) czy TOP 20 czy 25 światowych list (MŚ) (przy maks 3 reprezentantach jednego kraju) miały awans z góry, bo minima powodują, że w jednej konkurencji jest o to dosyć łatwo, a w jednej dużo trudniej. Ktoś kto jest w pierwszej połowie drugiej dziesiątki europejskich list ma realne szanse na miejsce w ósemce czyli walczy o to, żeby uczciwie zdobyć to cholerne stypendium, ale co z tego skoro go blokuje minimum
