W piątek na 15-kę klasykiem zabraknie na starcie Northuga. Nie jest to wielkie zaskoczenie patrząc na to co słynny Norweg prezentuje jak dotąd w Soczi, ale paradoksalnie w tym sezonie, w biegach klasykiem szło mu najlepiej. Wygrał w TdS, 10 km co prawda, w Toblach był najlepszy z Norwegów i mimo wszystko uważam że miałby szanse na walkę o medal, może nawet złoty, pod warunkiem że wreszcie miałby także narty które świetnie jadą. A z tym bywa u niego róznie od czasu gdy zrezygnował z Olssona, Szwed też czasem miał wtopy ale Petter i Marit wiele razy zawdzięczali sukcesy właśnie pracy Perry'ego.
Sam Petter chciał biec ale trenerzy już tak pozytywnie nastawieni do jego startu nie byli. Po rozmowach przekonali go że z myślą o sztafetach najlepij będzie jeśli odpuści dystans i zmobilizuje siły głównie na niedzielę. Sam już zaczynam wątpić w skuteczność finiszu Northuga na ostatniej zmianie sztafety, ale prawdę mówiąc nie ma kto go zastąpić, chyba że Krogh. Ale Petter to Petter i mam nadzieję że będzie gryzł śnieg a nie odpuści, zwłaszcza Szwedom i Wyliegżaninowi

, o ile to on będzie kończył u Rosjan.
Norwegowie pobiegną w składzie - Martin Johnsrud Sundby, Eldar Rønning, Chris Jespersen(totalna niewiadoma, od TdS nie startował) i Didrik Tønseth, który wskoczył na miejcse Northuga.
Ale najpierw czeka nas 10 km pań. Ciężko stwierdzić kto ma większe szanse, Justyna czy Marit, jeszcze przed Toblach nie byłoby pytania ale wszystko się zmieniło. W każdym razie na pewno te dwie zawodniczki to największe faworytki, wierzę że swoje trzy grosze dorzuci Therese która tym razem już powinna być gotowa na 100% i skupiona wyłącznie na biegu, co w skiathlonie nie było takie oczywiste gdy się nie śpi i ryczy w nocy przed biegiem.
Kalla też zachęcona świetnymi startami w klasyku od początku sezonu zmieniła wcześniejsze zdanie i już na 10 klasyczna nie warczy

ale na jej szyi po tym biegu medalu nie widzę.