przez Duche » 23 Sty 2011 21:40
Może pora odświeżyć temat, bo ostatnio coraz więcej ludzi zaczyna sypać Armstronga i na wierzch wychodzą jego wszystkie brudy dopingowe co mnie osobiście bardzo cieszy. Niech go wreszcie uwalą. Całą sprawą przeciwko Amerykaninowi kieruje sam Jeff Novitzky, człowiek który rozpracował słynne BALCO. Wszyscy ludzie, którzy znają tego pana zgodnie twierdzą że skoro on bierze się za jakąś sprawę to musi być coś na rzeczy i on zawsze doprowadza do końca to co zaczyna. W tym wypadku oznacza to brak happy endu dla największego hipokryty i oszusta w historii sportu.
Były mechanik Mike Anderson jest zdania, że Lance Armstrong (RadioShack) pozostanie symbolem wieloletniej korupcji w kolarskim peletonie.
Anderson udzielił wywiadu nowozelandzkiej gazecie „Sunday Star-Times”, w którym powiedział, że znalazł kiedyś przez przypadek w hiszpańskim mieszkaniu Armstronga karton z napisem „Andro”. Za „andro” ukrywa się specyfik androstendion.
Dlaczego Anderson w ogóle przebywał w domu „Bossa”? Otóż był on na tyle zżyty z siedmiokrotnym zwycięzcą Tour de France (1999-2005), że Armstrong poprosił go o zrobienie porządków w jego posiadłości i usunąć wszelkie przedmioty należące do jego eks-żony Kristin. W Gironie miał zamieszkać z swoją nową miłością piosenkarką country Sheryl Crow.
Anderson współpracuje z Jeffem Novitzky’m, którego interesuje spowiedź dopingowa Floyda Landisa. Były lider szwajcarskiego teamu Phonak przyznał się do stosowania zakazanych środków i zarzucił praktyki dopingowe pół drużyny US Postal.
- Novitzky nie przejmuje sprawy, której nie może wygrać. To jest konkretny człowiek, który doskonale wie, czego chce. Jestem przekonany, że cała historia nie będzie miała dla Armstronga happy endu – dodał Anderson.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Sports Illustrated przygotował duży materiał na temat praktyk dopingowych podczas kariery Lance Armstronga, publikując część informacji na stronie internetowej. Tekst został oparty na śledztwie przeprowadzonym przez Selena Robertsa i Davida Epsteina, którzy przewertowali setki dokumentów i przeprowadzili dziesiątki rozmów w Europie, Nowej Zelandii i Stanach Zjednoczonych.
Wśród rewelacji znajduje się ta, że 39-letni Teksańczyk uzyskał w drugiej połowie lat 90-tych dostęp do będącego wówczas w fazie badań klinicznych substytutu krwi pod nazwą HemAssist, niewykrywalnego przez testy antydopingowe. Badania nad HemAssist wstrzymano w kwietniu 1998 roku, ponieważ okazało się, że korzyści ze stosowania tego środka nie zastąpią naturalnej krwi.
Amerykański magazyn dotarł również do byłego kolegi Armstronga z lat 90-tych, Stephena Swarta. Ten twierdzi, że w tamtym okresie w zespole Motorola z inicjatywy Armstronga stosowano EPO. Swart utrzymuje, że jego poziom hematokrytu podczas dnia przerwy w Tour de France 1995 wynosił 54 lub 56 procent. Półtora roku później UCI ustaliła, że zawodnik po przekroczeniu poziomu 50 procent obligatoryjnie zostaje zawieszony na dwa tygodnie.
Armstrong miał również wielokrotnie przekraczać maksymalny dozwolony stosunek testosteronu do epitestosteronu, który wynosi 6:1. Przytacza się trzy takie przypadki. Najwyższy - 9 : 1 w dniu 23 czerwca 1993 roku, tydzień przed rozpoczęciem Tour de France, w którym odniósł pierwsze w karierze etapowe zwycięstwo. Dwa pozostałe 7,6 : 1 z 7 lipca 1994 oraz 6,5 : 1 z 4 czerwca 1996.
Dodatkowo Sports Illustrated napisał, że w komputerze Yaroslava Popovycha, zarekwirowanego przez włoską policję w listopadzie zeszłego roku po nalocie na dom Ukraińca, znaleziono dowody na kontakty z kontrowersyjnym doktorem Michele Ferrarim aż do roku 2009. Armstrong utrzymuje, że ostatecznie zerwano współpracę z Ferrarim w 2004 roku. W domu Popovycha miano również odkryć substancje zwiększające wydolność.
Armstrong startujący właśnie w Tour Down Under zdecydowanie odmówił komentarza w sprawie informacji zawartych w artykule.
--------
Informacje zaczerpnięte z szosa.rowery.org