W pełni sie z Toba zgadzam co do Tajnera ,tylko w jego przypadku to dla mnie nic dziwnego -przyzwyczaiłem sie juz do tego "pana",ktory powinien byc tam gdzie byl zanim nie spotkał na swojej drodze Małysza,zawsze podkladał Justynie kłody pod nogi ,a w najlepszym przypadku nie pomagał ,co zreszta dotyczy całego naszego sportu zimwego oprocz skokow .A co do Korzeniowskiego zawiodlem sie ,bo faktycznie jest tylko "obserwatorem" by mogl wypowiadac sie o biegach narciarskich,a tym bardziej Tajner.A to wkurza ,tym bardziej gdy widze ,iz nagle kaja sie biega ze studia do studia konkurencji i ratuje wizerunek nagle zmieniajac ton o 180 stopni w ciagu 24 godzin-zreszta nie tylko on,tylko czy nie spadnie sprzedaz Suzuki jednak ...

Nie ukrywam ,ze podchodze do wypowiedzi takich "expertow" mocniej emocjonalnie,bo gada o czyms o czym nie ma pojecia -w czasie medialnego szumu i nagonki -a jakos wczesniej nie slyszalem by sie wypowiadał w czasie sezonu. Trudno ukryc emocje ,gdy obserwuje kazdy bieg Justyny od lat i nie zapomne chwili ile radosci sprawila mi Justyna gdy pierwszy raz zdobyła pkt pucharu swiata -to było wowczas dla mnie cos niezwyklego ,wczesniej ogladajac i podziwiajac Daelhie czy Vialbe -a tutaj nagle Polka bez zaplecza zaczyna wkraczac w wielki swiat biegow narciarskich...Poza tym mieszkam dobre kilkadziesiat km od Kasiny ,wiele lat temu miałem okazje zamienic kilka slow z Justyna i jej tatą w jej rodzinnej miejscowosci ,to naprawde skromna .mila dziewczyna -a rodzina ludzie prosci,ale nie prostaki w przeciwienstwie do wielu naszych medialnych "gwiazd" sportu ,dzis to pewnie byłoby trudne ,wiec tym bardziej nie dziw sie ze podchodze emocjonalnie do takich bredni ,ktore niektorzy wypowiadaja.