Mój przypadek jest bardzo dziwny

Przyjechałem dwie godziny przed zawodami, więc miałem wystarczająco dużo czasu, aby odebrać pakiet startowy i na spokojnie przygotować się do biegu. W każdym razie na starcie (wydawało mi się, że to jest start

) pojawiłem się pół godziny wcześniej. Rozpoczął się wtedy akurat bieg pokazowy z udziałem VIPów. Był spiker, biegacze, mnóstwo ludzi wokół itp. Zacząłem sobie truchtać, żeby się dobrze rozgrzać i zauważyłem że jakieś 100 metrów dalej, za namiotami gastronomicznymi, są toalety, więc stwierdziłem, że skorzystam przed biegiem. Po wyjściu stwierdzilem, że okolica jest świetna, więc zostałem, aby się porozciągać. Nieco się "wyłączyłem", odpaliłem mp3, żeby się nieco zrelaksować, ale cały czas starałem się słuchać spikera, który ogłaszał ile minut pozostało do startu. Troche jednak "przespałem czas" i dopiero na dwie minuty przed poszedłem się ustawić. Wyszedłem zza tych dużych namiotów, patrze, a tam nikogo nie ma

Pytam się jakiegoś strażaka, gdzie jest ten start, a on mi na to, że 500 czy 600 metrów dalej, więc puściłem się sprintem we wskazanym kierunku. Nie zdążyłem oczywiście przed wystrzałem, więc śmiesznie to wyszło - wszyscy biegli w jedną stronę, a ja w drugą

W każdym razie nie miałem wyjścia, musiałem przebiec przez linię startu, aby zostać sklasyfikowanym. Wbiłem się mniej więcej pod koniec grupy i potem pamiętam tylko to przedzieranie się...szybko starałem się nadrobić zaległości, co mi się w miarę udało i do 14 czy 15 km biegłem według zamierzonego czasu. Niestety potem zapłaciłem za swoją nieuwagę i rwane tempo. Do tego był niezły upał - 26 albo 28 stopnii, więc z planowanego czasu 1h 29 min zrobiło się na mecie 1h 34

Szkoda, bo byłem przygotowany nawet na zejście poniżej 1h 25. W każdym razie patrząc z perspektywy czasu dobrze zrobiłem, bo był za duży upał i po dwóch tygodniach biegłem "dyche"

Tam na szczęście wszystko poszło ok i udało mi się nabiegać 38:08

Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.