Nie zgodzę się, że dokonania Bjoergen są znacznie większe od Justyny, raczej porównywalne, choć Bjoergen jest kilka lat starsza, przed tymi igrzyskami 1 medal srebrny w Turynie indywidualnie, na mistrzostwach świata w biegach na dystansach 1 złoty, 1 srebrny, 1 brązowy. Na imprezach mistrzowskich raczej zawodziła, 2 zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata odniesione 4 i 5 lat temu, Justyna za miesiąc wyrówna to dokonanie. Oczywiście od początku była znakomitą sprinterką i medal złoty w sprincie się jej bezsprzecznie należał, ale na dystansach w ciągu tylu lat startów: 13 zwycięstw, większość odniesiona 5 lat temu, to nie jest wynik powalający, dla porównania Justyna ma ich już 11, nie wliczając mistrzostw świata oraz zwycięstw w ciągu Tour de Ski. Wydaje mi się, że na szczęście szybko skończy karierę i pójdzie w ślady Bente Skari. A co do dopingu to możemy się w ciągu 8 lat czegoś jeszcze dowiedzieć o medalistkach tych igrzysk, bo tyle mają być przechowywane próbki.
Co do rosyjskich żeńskich biegów, to faktycznie ten kryzys jest zadziwiający, ale można to po części wytłumaczyć zrujnowaniem starego bardzo skutecznego systemu radzieckiego przez brak praktycznie finansowania w ciągu 10 lat. Od kilku lat dopiero Rosjanie z powrotem zaczęli w większym stopniu finansować biegi, ale na efekt będą musieli jeszcze poczekać przynajmniej do po Soczi, bo w juniorkach też nie mają jakiś bardzo obiecujących zawodniczek.
Śmieszy mnie porównywanie Leszka Blanika do zawodnika wykonującego sporty wytrzymałościowe, w gimnastyce leki na astmę nie mają praktycznie żadnego znaczenia. Oczywiście Bjoergen była świetną zawodniczką, ale potem jej gwiazda coraz bardziej gasła, aż do momentu zastosowania tej terapii, to tak jakby sportowcy z niskim hematokrytem mogli zażywać EPO, w takiej dawce, żeby nie przekroczyli granicy dopuszczalnego poziomu hematokrytu, bo czy to ich wina, że mają niższy poziom niż inni zawodnicy

.