przez damian940915 » 29 Maj 2016 20:53
Dopingowe dywagacje pozostawiam bez komentarza, to jest facet, który wygrywał Giro, wygrywał Tour de France, moim zdaniem po prostu pokazał charakter, pokazał, że jest wielkim mistrzem. Przecież nie zrobił on pogromu zostawiając rywali daleko w tyle. Tak na 19 jak i na 20 etapie przewaga nad największymi rywalami to było ledwie kilka sekund.
Obawiam się, że "brak drużyny" miał wpływ na jazdę Rafała. Miał znacznie bardziej ograniczone pole manewru od Nibalego, który był non-stop chroniony i prowadzony najpierw przez Fuglsanga, potem Kangerta i Scarponiego. Gdyby nie oni, Nibali nie miałby z czego atakować w trzecim tygodniu, tyle razy ratowali mu skórę minimalizując straty. Na pewno w sporym stopniu wymusiło to pasywną jazdę Rafała, chociaż mam wrażenie, że dało się pokazać więcej. Rafał nie przegrał tego wyścigu na czasówkach, stracił tyle, ile dało się spodziewać. Oczywiście, że pracować nad tym musi, ale nie było to decydujące. To cały czas jest dość młoda osoba jak na kolarza, ma jeszcze przynajmniej 2 sezony, by dojść do szczytu. Trudno mi jakoś mieć pretensje o najlepszy wynik polskiego kolarza w historii Giro.
Za rok setne Giro, prawdopodobnie o wiele trudniejsze jeśli chodzi o górskie podjazdy. Może ono bardziej podpasuje Rafałowi, o ile wystartuje kolejny raz w tym wyścigu.
99 edycja była bardzo ciekawa. Dużo zwrotów akcji, kilka niespodziewanych rozstrzygnięć. Moimi cichymi bohaterami są Amador, człowiek, który w Wielkich Tourach jeszcze sporo osiągnie, Jungels, który jest takim drugim Tomem Dumoulinem i Brambilla, który tak dla siebie, jak i dla Jungelsa wykonywał tytaniczną wręcz pracę. Etap 18, gdzie razem z Trentinem "rozpykali" Mosera, chyba długo będę miał przed oczyma.
Narty były złe i strzelanie, strzelanie też było złe ...