Za nami ciekawe ćwierćfinały. Najlepszy chyba na początek. Jakkolwiek nie przepadam za Amerykańcami, to podobali się na tym turnieju, na pewno bardziej od Kanady. W przekroju turnieju byli też lepsi od Czechów, ale Pepiki jak to Pepiki, rozkręcają się z meczu na mecz. Dziś Amerykanie kompletnie pogubili się po tym, jak dostali 5 minut kary - stracili 2, a w zasadzie nawet 3 bramki (jednej sędziowie nie uznali, choć na jednym ujęciu widać było, że krążek został złapany już za linią). Ostatnie minuty to natomiast kosmos w ich wykonaniu, niewiele brakowało, a z wycofanym bramkarzem odrobiliby 3 bramki, bo Czesi już zaczynali panikować.
Rosja planowo pokonała Francję, ale żaby walczyły dzielnie, w końcówce też nawet próbowali wycofywać bramkarza

W meczu dwóch bezbarwnych w fazie grupowej potęg lepsza Finlandia, co mnie oczywiście nie smuci.
Nie spodziewałem się, że gospodarze tak mocno się postawią, byli bardzo blisko sprawienia niespodzianki - przy 2-2 czysta sytuacja, a potem karny.
Pachnie powtórką finału sprzed 4 lat.