W 2000 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski uzyskał prawie 54 % poparcia. Mam wrażenie, że pomimo twardego elektoratu PIS-u i stałego w uczuciach niewielkiego odsetku popierających Korwina, to jednak Bronek uzyska podobny wynik, a może nawet lepszy niż Kwaśniewski. Bronek wpadek dużych nie zalicza (poza ortografią), nie wychyla się, nie budzi specjalnej nienawiści, wydaje mi się więc, że budżet państwa zaoszczędzi na II turze wyborów
Ostatnio mało TV oglądam, więc nie we wszystkim jestem na bieżąco, ale prawda jest taka, że Duda to nie Kaczyński, nie ta charyzma, nie ta "marka" i raczej ciężko mu będzie wejść ponad 30 % w pierwszej turze, chociaż z mojego chrześcijańsko-konserwatywnego punktu widzenia, kandydat jest jak najbardziej do rozważenia. PiS-owi przed startem tych wyborów udała się jedna rzecz, chociaż nie zmienia ona zbyt wiele w wypadku ewentualnej drugiej tury. Chodzi mi mianowicie o zjednanie bardzo dużej części środowisk centro-prawicowych, polityków, z którymi PiS swego czasu się rozstał - Zbigniewa Ziobrę i Marka Jurka, ale też nie będącemu nigdy po drodze z PiS-em Jarosława Gowina. To moim zdaniem duży komfort dla Dudy, co nie zmienia faktu, że w wypadku drugiej tury te środowiska i tak by go poparły. Jak dla mnie trochę szkoda, że to Duda, a nie właśnie Marek Jurek jest wspólnym kandydatem prawicy. Myślę, że naprawdę zdroworozsądkowy, niemal nieskazitelny i wypowiadający się zawsze bardzo kulturalnie i z klasą Marek Jurek odpowiednio wylansowany przez Kaczyńskiego stanowił by większe zagrożenie dla środowisk liberalnych.
Korwinowi osobiście dobrze życzę, ale w wyborach parlamentarnych. Kilkuprocentowe poparcie dla jego frakcji może pomóc odbetonować naszą scenę polityczną, wprowadzić powiew świeżości. Jakkolwiek mnie osobiście za dużo rzeczy razi w jego poglądach, przyznam się też, że po ostatnich aferach nie chciałbym, by ktoś taki jak Korwin był prezydentem mojego kraju.
Ku mojej uciesze, lewica oddaje te wybory praktycznie walkowerem, zresztą PSL podobnie. Na nic zda się tu lansowanie seksownej blondynki jaką jest niewątpliwie Magdalena Ogórek. Lewica przeżywa kryzys, tylko ma sympatie sporej części mediów, które sprawią, że takiej Ogórek być może uda się 10 % ugrać. Jeśli już ktoś miałby być poważniejszym kandydatem z tej strony, to niezdecydowany Ryszard Kalisz.
Trochę niepoważny jest moim zdaniem start Pawła Kukiza. O ile widziałbym go w sejmie, z jego postulatami na jednomandatowe okręgi wyborcze, to kompletnie nie rozumiem jego roli jako ewentualnego prezydenta. Kukiz gra o dużą stawkę, przy marginalnym poparciu moim zdaniem będzie skończony w polityce, przekroczenie 2-3 % może zapoczątkować jakiś fajny ruch skupiony wobec niego, czego w sumie bym chciał. Tylko czy on w ogóle będzie w stanie zebrać 100 tysięcy podpisów?
Wybory prezydenckie są o tyle fajne, że można trochę na bok odstawić partyjne sympatie i antypatie. O ile nie podoba mi się polityka PO i życzę im wszystkiego najgorszego, tak prezydent Bronek wcale nie jest najgorszą opcją. Ja chyba jednak postawię na drugi biegun i na ten moment dałbym szansę Dudzie, chociaż z uwagą postaram się przyglądać poczynaniom Kowalskiego.
Nie oszukujmy się też, że wybory prezydenckie mają dość małe znaczenie w obliczu zbliżających się wyborów do Sejmu i Senatu i o wiele ważniejsze będzie to przy której z partii w tych właśnie wyborach postawimy krzyżyk.
Narty były złe i strzelanie, strzelanie też było złe ...