Evans zaryzykował i uratował sobie szanse na wygraną. Ale będzie ciężko. Raz będzie ciężko dziś zerwać Schleków i jadącego na ambicji Voecklera, a dwa czasówka. Pamiętam tą z 2008. Myślałem wtedy, OK Cadel wygra, jest dużo lepszy niż Sastre dużo lepszy. I jajko, bo Hiszpan pojechał czasówke życie ciągnięty do przodu przez maillot jeune. Tu też mi się nie wydaje aby do trójki Andy/Franck/Voeckler, którzy według mnie reprezentują podobny poziom, mógł nadrobić więcej jak 45-60 sekund. I znowu wracamy do Francuza. Wczoraj na mecie Schleck był chyba przekonany, że zdobył żółtą koszulkę, a tu niespodzianka. Evans podciągnął wszystkich i wciąż Thomas jest liderem. Coś Schlecki muszą i dziś zrobić żeby urwać Franzuza. Może nawet on jest większym zagrożeniem niż Evans. Tylko czy oni sobie z tego zdają sprawę?
Basso. Widzisz człowieku, można równym mocnym tempem zerwać prawie wszystkich. Można zerwać nie tylko Taramae, Vandenerta, czy Danielsona. Można zerwać także Sancheza, Contadora i Cunego. Taktyka Liquigasu jest fatalna. Mogli, gdyby Szmyd i Basso pomagali Australiczykowi ciągnąć pod Galibier odstawić Contadora i Sancheza na kilka minut, i zapewnić sobie bezpieczne miejsce co najmniej w top 5. A tak guzik mają bo czasówka będzie należeć do Hiszpanów. Szmyd wyglądał wczoraj bardzo mocno. Chciałbym zauważyć, że dwa razy kasował skoki Evansa, a w zasadzie to spawał Cadela z peletonikiem na początku Galibier. Nie wiem co kombinuje szefostwo Liqui. Może czekają na etap do Paryż i tam Basso powalczy
I jeszcze jedno. Niesłychane aby 3 ludzi na zjazdach i prawie płaskim terenie (OK było lekko pod górkę, lekko), z czego dwóch zajechanych bo brało udział w ucieczce uciekło na ponad 2 minuty pelotonikowi, prowadzonego przez BMC/Euskaltela/Saxo. Coś mi się wydaje, że praca Saxo i Euskaltela była mocno ... hmm pozorowana. W ogóle wczoraj to wyglądało jakby każdy, poza Evansem, był zainteresowany nie straceniem czasu do konkurentów w walce o ... 3 miejsce. Ambitnie nie ma co. I jeszcze ten skok Contadora na początku Galibier, który spowodował jedynie pozbycie się wszelkich pomocników...
Co się dziś stanie. Nie mam pojęcia. Dla mnie to najciekawszy Tour jaki widziałem. Właśnie dlatego, że na tak naprawdę przedostatnim etapem dalej nic nie wiem. Nie wiem kto wygra, nie wiem kto zgranie zieloną koszulkę, nie wiem kto zgarnie koszulkę w grochy, białej też nie wiem (różnica 33 sekund, co to za różnica?) nie wiem nic. Fajnie
