Wczoraj radość - piękne zakończenie Giro, dzisiaj smutek - Valverde poleciał na dwa lata
szosa.rowery.org napisał(a):Sportowy Trybunał Arbitrażowy (CAS) zdyskwalifikował na 2 lata Alejandro Valverde za udział Hiszpana w Operación Puerto.
Wyrok CAS zapadł stosunkiem głosów 2:1. Kara obowiązuje od 1 stycznia 2010, co oznacza że tegoroczne rezultaty uzyskane przez 30-letniego kolarza zostaną anulowane, musi on także zwrócić wszystkie otrzymane nagrody finansowe. Anulowane nie będą jednak wyniki z ubiegłego roku, m.in. zwycięstwo w Vuelta Espana.
Valverde nigdy nie został bezpośrednio podczas testów przyłapany na stosowaniu zabronionych środków dopingowych
Informacja, której można się było spodziewać, aczkolwiek cały czas miałem nadzieję na wynik korzystny dla Hiszpana. Niestety, ale kolarstwo znów pokazało swoją dziwność i robienia pokazówki z walki z dopingiem. Tzn odnoszę takie wrażenie, że UCI chce na siłę pokazać jak to oni walczą z dopingiem i karzą każdego kogo popadnie, robią jakieś niedopracowane paszporty biologiczne, naprawdę szkoda słów.
Nie rozumiem jak można pozbawić kogoś zawodu na dwa lata, chociaż ten nigdy na dopingu nie wpadł. Nie rusza mnie gadanie, że Basso też swoje odcierpiał - ok, ale to sprawa Włochów, że chcieli być bielsi od papieża i ukarali za nic swoich kolarzy. Tenisistów i piłkarzy nie ukarano i jakoś jest dobrze w tych sportach. Nie rozumiem dlaczego w kolarstwie musi być inaczej. Przez to przeciętny kibic nie myśli o kolarstwie jako o sporcie, w którym się walczy z dopingiem bardziej niż w innych sportach, tylko myśli o kolarstwie jako o sporcie przesiąkniętym dopingiem, w którym każdy coś bierze. Kogo to wina? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie.
Jeśli już karać, to zawodników, którzy rzeczywiście wpadną.
Wierzę, że Valverde po dyskwalifikacji powróci mocniejszy niż jest obecnie, wierzę że zaprezentuje jeszcze nie raz swój wielki kolarski talent. Chciałbym zobaczyć wtedy minę tego McQuaida, który swoimi wypowiedziami z dnia na dzień coraz bardziej mnie wkurza. Obiektywny prezydent UCI, nie ma co.
Odnośnie Giro.
Giro zakończone. Można powiedzieć tylko tyle - szkoda. Był to najlepszy wyścig jaki oglądałem, trasa była piękna, emocji co nie miara, dramaturgia także wielka. Nic tylko bić brawo organizatorom Giro, że udał się im tak wspaniały wyścig. Zomegnan postawił wysoko poprzeczkę - sobie oraz TdF i Vuelcie. Będzie naprawdę trudno powtórzyć tak wspaniały wyścig. Cóż, ja wierzę w to, że już w lipcu będziemy świadkami jeszcze większych emocji - nadzieja matką głupich
Mnie osobiście to pełni szczęścia zabrakło różowego Carlosa na ulicach Werony
Ładne zakończenie kariery przez Gibo. Odeszła legenda tego wyścigu. No i jak to mówią Włosi - Gibo d'Italia
Zakończenie wyścigu bardzo ładne, super ten pomysł z tym różowym dywanem, na który mogli wjechać wszyscy kolarze, a nie tylko ci najlepsi. Ogromny plus dla organizatorów Giro, bo wyszedł im kapitalny wyścig od startu do mety, zostanie on na pewno zapamiętany na lata.
Zwycięstwo Larssona bardzo ładne, świetny czas wykręcił Szwed. Prawdę mówiąc liczyłem, że Konowałowas powtórzy swój wyczyn sprzed roku, ale jednak Gustaw była poza zasięgiem, Pinotti także. Dla Włochów do pełni szczęścia zabrakło właśnie chyba tylko wygranej mistrza Włoch na ostatnim etapie. No ale nie można mieć wszystkiego
No i szkoda, że nie było siostry Ivana
Ceremonia byłaby jeszcze ładniejsza, ale nie można mieć wszystkiego.
Aha, no i ja także jestem z tych co uważają Giro za najlepszy wyścig na świecie, Tour jednak zbyt przereklamowany.
Kilka fotek z wczorajszej dekoracji na zakończenie Giro:
Grande Gibo!