Ceremonia zakończenia była jak zwykle nudna. Dobrze, że od czasu do czasu pokazywali sportowców, bo nie dałoby się tego oglądać. Najczęściej na ekranie widniała facjata sympatycznej Vonn z przyczepionymi uszami łosia do włosów. Dało się wychwicić też szalejącą Annę Haag, która niedawno była bardzo chora (ale jak wiadomo gdy zbiża się balanga żadna choroba nie przeszkodzi). Oczywiście dały o sobie znać trochę szalone hokeistki KAnady, na szczęście tym razem niczego nie zwinęły. Chorążymi poszczególnych krajów były same znakomitości tych igrzysk (oczywiście komentatorzy TVP nawet o tym nie wspomnieli): Sablikova, Miller, Rochette (która dostała największy aplauz), u nas Bachleda-Curuś.
Obawiam się, że nie zdąży na ME
Swoją drogą chyba z kilkanaście razy zwiedziła Vancouver skoro nie startowała od niedzieli (widać, że teoria Missiganga o zmęczeniu igrzyskami największej gwiazdy wzięła w łeb)
Miło mi, że została wyróżniona. Ciekawe czy jeszcze jacyś biathloniści nieśli flagi