Figaro
pozwolę sobie tutaj przenieść rozmowę, bo jak już zauważyłeś, z tematyką stricte sportową ma niewiele wspólnego
figaro56 napisał(a):Po takiej deklaracji z twojej strony (chociaż hipotetycznej) możemy dyskusję przenieść na inny poziom a mianowicie jak skutecznie z poszanowaniem prawa egzekwować taki przepis. Jakie przepisy prawa wprowadzić aby chronić tych nie bluzgających.
Mnie cały czas chodzi o to, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Bluzgi są póki co tylko pretekstem, żeby uderzyć w środowisko, które nieładnie śpiewa na "posiadacza Toli"
Paragraf zawsze się znajdzie - a to ktoś usiadł na niewłaściwym krzesełku, a to "nie wypełnił polecenia ochrony". Pamiętasz, co się działo, gdy prawo na stadionach "ustanawiali" lewacy z Nigdy Więcej i autorytet od prawicowych symboli w historii Polski ś. p. Simon Mol?
Mnie też się nie podobały swastyki na flagach, ale z "walki z faszyzmem" uczyniono farsę. Obecnie, porównując sytuację choćby z latami 90, stadiony są bezpieczne i nie ma na flagach żadnych rasistowskich, zakazanych treści. Bluzgów też jest o wiele mniej, nie dlatego, że wprowadzano sankcję, tylko zmieniła się mentalność kibiców. Według wielu "ortodoksyjnych" kiboli - na gorszą.
figaro56 napisał(a):Jakie przepisy prawa wprowadzić aby chronić tych nie bluzgających. Jakie dowody są wystarczające a jakie muszą zostać odrzucone szanując zasadę domniemania niewinności bo prawo w swym założeniu ma nie tylko karać ale przede wszystkim chronić obywatela przed nadużywaniem tegoż prawa.
Proponujesz legalną ocenę dowodów, która była przerabiana w średniowieczu i średnio się sprawdzała jako "ochrona obywatela przed prawem"
A tak poważnie napisałem już we wcześniejszym poście: zwykły człowiek, a już nie daj Boże kibic, nie ma w starciu z "władzą" żadnych szans, a każdy kto zetknął się z działaniem sądu w praktyce wie, że "domniemanie niewinności", "zasada prawdy obiektywnej" i inne takie, to tylko takie formułki, których uczą na wydziałach prawa, a z rzeczywistością mają niewiele wspólnego. W sprawach "kibicowskich" za pełnym przyzwoleniem społecznym obowiązuje domniemanie winy.
Z drugiej strony - nie wiem, czy sprawa w Mydlnikach znalazła swój finał, ale konsekwentnie była umarzana na etapie prokuratorskim. Niewielkie rozbieżności w zeznaniach dyskwalifikowały świadków, a przecież to, że doszło tam do nadużycia i zwykłego linczu jest dla każdego oczywiste.
figaro56 napisał(a):a ten przykład Raku już mnie do teatru wcześniej wysyłał jak mi się bluzgi na stadionie nie podobają
Ale uważaj, bo bluzgi na scenie, jak i w ogóle w sztuce, to współcześnie częsta sprawa
Ja tam uważam przekleństwa za formę ekspresji, nic więcej. "Zorganizowane" bluzgi stadionowe może nie rażą mnie szczególnie, ale są... zwyczajnie nudne i sami kibice już doszli do tego wniosku, bluzganie uznając za "leczenie kompleksów". A jeśli już chce się koniecznie dopiec przeciwnikowi, to chyba lepiej zrobić jakąś oprawę z jajem niż do znudzenia "jechać z k**wami".
Na marginesie, niedawno kibice bodajże ŁKS-u zrobili happening "kulturalnego kibicowania". "Ukulturalniono" wszystkie przyśpiewki i tak zamiast nudnego "Sędzia ch...", śpiewano "Polscy sędziowie to są niedobrzy panowie".
A więc odpowiadając na Twoje wcześniejsze pytanie, da się dopingować bez bluzgów, a wszelkie sankcje i cenzura, jak za komuny, stymulują pomysłowość kibiców
Jak to napisali na transparencie kibice Beskidu Andrychów: "ŻĄDAMY ZWIĘKSZENIA KARY, DOŻYWOCIE ZA ODPALENIE FLARY!"