No w końcu! Wygrał zawodnik, któremu kibicuje już od daaaawna. Zasłużył. Bez dnia słabości, wszędzie walczył gdzie się dało, w decydującym momencie wziął sprawy w swoje ręce i sam gonił Schlecka, wioząc na kole pozostałych faworytów. No i czasówka poszła wybornie. Strasznie się ciesze.
Schleck. Musi się poważnie nad sobą zastanowić. Z taką jazdą na czas, ze zjazdów, w złych warunkach atmosferycznych i ciągłym oglądaniem się na brata NIGDY nie wygra TDF. NIGDY. Obawiam się, że nawet wyeliminowanie połowy z tych rzeczy nie da mu wygranej. Chyba będzie wiecznie 2, Evans przynajmniej miał zawsze super czasówkę, a Andy...
Europcar. Gdyby to nie była francuska grupa, to bym podejrzewał jakieś nielegalne praktyki. Dodatkowo jak się widzi czasy wjazdów na Alp d'Huez, Col du Galibier, czy Plateau de Beille to naprawdę ma się wrażenie, że kolarstwo się strasznie oczyściło. Te minuty nie biorą się znikąd. Powiem więcej. W tym roku pierwszy raz widziałem cierpiącego Contadora (jeszcze pamiętam jak kilka lat temu sobie z Rassmusenem wjeżdżali na góry i zero oznak słabości, zero) i Andy Schlecka, który na szczycie Alp d'Huez miał kłopoty ze złapanie oddechu. To nie może wynikać tylko ze słabszej formy czy mniejszego talentu.
Sami Sanchez. Fajnie w w grochy. Bardzo lubię tego pół-Baska. Może za rok podium. Ciekaw jestem czy Euskaltel byłby w stanie przysłać jednocześnie Antona i Sancheza...
Cavendish. Co by o nim nie mówić, to obecnie przewyższa wszystkich innych sprinterów o klasę. Już 20 wygranych w TDF. Ciekawe na ilu skończy. 40? 50?
Co do samego Touru. Minus to te kraksy, z VdB, Wigginsem, Klodenem, Hornerem, Gesinkiem, Levim, co to byłoby za ściganie w górach..., Drugi minus to brak bonifikat, może nie 20, 12 , 8s, ale np 10, 6, 2. Zawsze to nagradza walką do końca, a nie jedynie wwożenie się na górę po czyimś kole. A biorąc pod uwagę, że różnice czasowe coraz bardziej się zawężają to i te kilka sekund może mieć znaczenie. Trzeci minus. Jednak w pierwszym tygodniu chciałbym zobaczyć jakąś górę. Jakąkolwiek, ale górę. No i czwarty. Hoogerland na płocie. I zachowanie francuskiej telewizji, która na własnych antenach wszystko "tuszowała". Wstyd Panowie, wstyd.
Plusy. Super pomysł z punktacją sprinterską i górską. Premia górska na moście. Nigdy tego nie zapomnę

Fajnie też, że nawet te niby płaskie etapy czasem kończyły się 1-2 kilometrowymi podjazdami. Bardzo lubię takie końcówki. No i koniec wyścigu. Mnóstwo emocji. Tak to był zdecydowanie bardzo dobry TdF.
Co do Contadora i "kibica". Gdybym był na miejscu Hiszpana to zsiadłbym z rowera i tymże rowerem bym tego gamonia poczęstował. Niestety nawet w kolarstwie zdarzają się, nie bójmy się słów, chuligani. Denerwuje mnie też momentami całkowite zwężanie jezdni przez kibiców, tak że kolarze nie mają nawet szansy zaatakować, bo nie ma gdzie. I jeszcze to gapiostwo, zdjęcie sobie taki robi stojąc na zakręcie, wyciągnięty łokieć ... Basso się w tym Tourze przed takim łokciem cudem wyratował, bo zdążył się uchylić.
Nie neguję winy Contadora, bo ta jest dla mnie oczywista. Ale zachowanie niektórych ?kibiców? jest niedopuszczalne.