Założyłem ten temat,bo nieco załamałem się po ostatnich bardzo smutnych i nieprzyjemnych wydarzeniach. Chodzi mi tu o żale wylewane przez naszych mistrzów lekkiej po ME w Amsterdamie. Żale te dotyczą oczywiście popularności tejże dyscypliny w porównaniu do super-hiper uwielbianej i popularnej piłki nożnej. Wystarczy zapoznać się z tymi wywiadami i wpisami:
- wpis Marcina Lewandowskiego: https://pl-pl.facebook.com/lewandowskit ... =3&theater
- wywiad Bukowieckiego: http://sport.tvn24.pl/lekkoatletyka,128 ... 60377.html
- czy też "kontrowersyjna" wypowiedź Kszczota w jednym z wywiadów: http://polskabiega.sport.pl/polskabiega ... nozna.html.
Sam nie wiem co o tym sądzić, myślałem, że po sukcesach piłkarzy jak i naszych lekkoatletów, będą same słodzenia, pozytywne wypowiedzi i ogólnie ogólnonarodowa feta. Tutaj zaczęły się dziać rzeczy bardzo nieprzyjemne, ale czy słuszne? I tak i nie.
Ja należę do obozu głoszącego "równość i sprawiedliwość" jeśli chodzi o zarobki i zainteresowanie. Ale przecież tak się nie da... nie zmusisz przeciętnego Kowalskiego do oglądania lekkiej, jak on przecież rodzony ekspert kopanej i teraz jakaś Ekstraklasa czy takie Euro leci, to tak jakby mi ktoś kazał jeść rodzynki, za którymi nie przepadam, zamiast czekolady, bo rodzynki tracą na rynku, czy popularności i zaraz zejdą z półek. Sam nie wiem (naprawdę pojęcia nie mam), co w kopanej jest tak pięknego, że przynajmniej u nas bije inne sporty na głowę, dawniej w szkole to byłem uznawany za dziwaka w tych sprawach, bo podniecałem się biegami, biathlonem, czy "nudnym" tenisem zamiast lecącą obecnie Bundesligą. Serio u nas nie wiedzieli do końca jaki sport uprawia Kowalczyk, a to było już po Vancouver... Ja za to nie potrafiłem wymienić żadnego nazwiska piłkarza, nie wiedziałem co to ta Bundesliga, czy ekstraklasa. Nawet nie wiedziałem, co to Lech Poznań, A klasa, itp, itd. Na wfie zamiast kopać piłę (dalej nie umiem, wstyd co nie?) biegałem sobie kilkanaście kółek, czy też grałem w "babskiego" wtedy tenisa. Tak, tak byłem i może jestem wg większości miłośników piłki sportowym dziwadłem, ale za to biegam co drugi dzień i czuję się znacznie zdrowszy niż inni koledzy (teraz już ze studiów). Ale tu nie temat do wylewania żalów, ale własnie do tego tępego przekonania, czym kto się ma interesować, a czym nie, "bo to sport narodowy, a ten taki nudny bo se gość tylko biega przez bieżnię". I tu rozumiem naszych lekkoatletów w 100%, zdobyli te medale i osiągnęli co najmniej taki sam sukces jak piłkarze. A tu cicho, spytałem się kilkunastu różnych osób o ostatnie wydarzenia i co? JEDNA wiedziała, że osiągnęliśmy "jakiś" sukces w ME i coś oglądała, za to wszyscy oglądali przynajmniej jeden mecz naszej reprezentacji. Niby sobie przeczę, bo piszę, że nikogo nie można zmuszać do lubienia czegoś. Ale wylewanie obecnie pomyj na wyżej wymienionych sportowców przez ich wpisy to trochę przesada. Lewandowski napisał samą prawdę wg mnie, Kszczot bardzo przesadził i tego nie ukrywam, bo nie można pisać, że piłka jest banalna, bo nie jest i to na poziomie zawodowym. Sam nie wiem jak to naprawić, ale jest to smutne. Piłkarze pewnie już mają w Plebiscycie najlepszą drużynę roku, nawet jakby siatkarze, czy ręczni zdobyli medal na IO. Nie mogę mieć o to żalu, piłka rządzi, sam oglądałem wszystkie mecze Polski z wypiekami, przy piwsku i darciu się, ale jak Kszczot, czy Cichocka biegli po złoto, darłem się tak samo Czy ktoś ma pomysł jak to zmienić? Głownie tu też o zarobki chodzi, bo transfery za grube miliony to "lekka" przesada, podczas gdy za medal są jakieś pieniądze, bez niego nic, a bez medalu nie ma szansy na dobre życie w innych konkurencjach (głownie zimowe i lekka), ale medalu nie ma też bez pieniędzy wyłożonych na przygotowania, tych pieniędzy nie ma bez zainteresowania i popularności - i tak w kółko. Marzy mi się jakaś organizacja stojąca nad każdą organizacją sportową na świecie, która pilnowałaby i nieco wyrównywała sprawy finansowe (i korupcyjne) każdej dyscypliny. Marzenia ściętej głowy, jak mawiają