kat. napisał(a):Pytanie do bardziej ogarniętych: w przypadku tej samej ilości pktów liczą się w pierwszej kolejności bezpośrednie mecze?
Tak, dlatego w razie wszelkich równości, zwłaszcza w kontekście gdyby trzy drużyny miały identyczną liczbę punktów, to 6-bramkowa różnica może okazać się cenniejsza od złota
Przed turniejem mówiło się o "wielkiej czwórce" faworytów (Francja, Hiszpania, Dania, Chorwacja) i ewentualnie naszej reprezentacji, którą byśmy chcieli widzieć walczącą z nimi. I faworyci grają dalej z dużymi szansami na awans i nasza reprezentacja spisuje się wręcz powyżej oczekiwań. O ile w grupie "wrocławskiej" na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się jasne, chociaż oczywiście niczego wykluczyć nie można, o tyle w Krakowie nie dość, że nasza reprezentacja pokrzyżowała szyki faworytom, to jeszcze wyskakuje trochę z nicości Norwegia i to z 4 punktami. I tak naprawdę to nie wiadomo co sądzić o tej drużynie. Wcześniej nie mieli żadnych większych sukcesów w porównaniu do koleżanek z żeńskiej reprezentacji, a w czołowych klubach Europy to tam ze 3-4 nazwiska są. Niby pokonali Chorwację, niby w eliminacjach też uprzykrzyli im życie. Tutaj każdy mecz na styku, więc walczakami to oni są na pewno. Nie dziwią mnie więc wcale te artykuły w ich mediach, bo oni już osiągnęli więcej niż chyba ktokolwiek liczyłby przed tym turniejem. Arcyciekawie się ta nasza grupa zapowiada, a sobota i środa to będzie sportowa uczta.
Kluczowy będzie ten mecz z Norwegami. Zwycięstwo da naprawdę dużo psychicznego luzu i 70 % awans.
Narty były złe i strzelanie, strzelanie też było złe ...