No trudno mi się z Wami zgodzić, że ten szlem Kubota to takie nic... Debliści są w środowisku bardzo cenieni, inaczej ma się z telewidzami (pozwólcie, ze oddzielę kibiców od telewidzów), ale to chyba normalne, skoro debla nie pokazują.
W środowisku tenisowym igrzyska nie mają nawet części takiego prestiżu jak wielkie szlemy, ten balonik olimpijski jest ostatnio pompowany przez portale internetowe, ale to jest sztuczny szum, jest bardzo wielu tenisistów, którzy olimpiadę mają mówiąc dosadnie gdzieś. Prestiż debla spadł w ostatnich latach też dlatego, że od lat 80-tych coraz rzadziej czołowi singliści grają debla. McEnroe był bodaj ostatnim, który tak poloneza wodził
Ja często oglądam mecze deblowe (na szczęście można je znaleźć w internecie), ale wychodzi na to, że jestem osamotniony.
Sukces Kubota jest daleko większy niżby się wydawało, a mrzonki o ty, że dwóch świetnych singlistów tworzy bardzo dobrą parę deblową można między bajki włożyć...
W deblu zupełnie inaczej się porusza, inne cechy i umiejętności musi mieć dobry deblista, wreszcie trzeba umiejętności dogadywania się na korcie z kimś innym - nie każdy to ma

Zresztą debliści inaczej trenują niż singliści, to jest też jeden z powodów, dla których świetni singliści rzadko grają debla. trudno sobie wyobrazić, aby Murray czy Federer (który akurat mogliby być dobrymi deblistami) po codziennym treningu singlowym zaczynali kolejny - deblowy.
Co do Errani i Vinci - po pierwsze - w środowisku cieszą się wielką estymą właśnie z tego powodu, że chce im się będąc dobrymi singlistkami tyle czasu poświęcać na debla, po drugie - one akurat z siostrami Williams czasem wygrywają, jeśli coś tu podziwiać, to fakt, że dwa takie skrzaty wygrywają z babami, które łącznie są od nich wyższe o pół metra...