MŚ w Dubaju za nami. Impreza fajna, z dnia na dzień coraz więcej publiczności na trybunach, a w dodatku doczekaliśmy się wreszcie rekordów świata w 2010 roku. Największa gwiazda mistrzostw to bez wątpienia Ryan Lochte, choć wg mnie na równi z Amerykaninem można stawiać Hiszpankę Mireia Belmonte, która wywalczyła trzy złote medale.
Klasyfikacja medalowa padła łupem Amerykanów, którzy zdecydowanie pokonali konkurencję. Druga Rosja, chociaż wielki zawód pań, które nie wywalczyły ani jednego medalu - zwłaszcza Jefimowa, która była moją pewniaczką do medalu. Zujewa także poniżej oczekiwań. Bardzo dobrze zaprezentowali się Hiszpanie, którzy wywalczyli 8 medali, w tym aż 4 złote. To jest na pewno dobry omen dla Hiszpanii przed MŚ na długim basenie, które w 2013r. obędą się w Barcelonie.
Wielki zawód to na pewno wyniki reprezentantów Australii. Zaledwie jeden złoty medal, wywalczony dzisiaj.
Drugim krajem pod względem ilości medali były Chiny. Zwłaszcza Chinki pokazały się z bardzo dobrej strony. Tym samym aż mi się niedobrze robi, gdy pomyślę sobie, że przyszłoroczne MŚ odbędą się w Szanghaju. Już sobie wyobrażam tą dominację Chin na tych zawodach... Jednym słowem - fatalnie
Warto też wspomnieć o bardzo fajnej rywalizacji podczas ostatniego finału mistrzostw, sztafety 4x100m stylem zmiennym. Ładna walka Rosjan z Amerykanami. Liczyłem na Rosjan, którzy po stylu grzbietowym zostali wyprowadzeni przez Dońca na świetną pozycję, ale niestety nie udało im się obronić prowadzenia. Lochte jednak zrobił swoje.