karlos napisał(a):Bardzo cieszę się, że moje optymistyczne przewidywania, iż zdobędziemy 6 medali w Vancouver się sprawdziły. Mam nadzieję, że utrzymamy tą tendencję wzrostową w liczbie medali i w Soczi zdobędziemy ich jeszcze więcej
.
To jest totalny paradoks, bo prawdę mówiąc, nasze sporty zimowe to obraz nędzy i rozpaczy. To przecież zupełny przypadek, że akurat na początku XXI wieku trafiły nam się dwa największe talenty w zimowym sporcie, które nijak mają się do sportowo-zimowej rzeczywistości Polskiej. Czy jesteśmy potęgą w skokach? Nie - chłopcy poza Małyszem, mimo że mają chyba całkiem profesjonalne warunki do rozwoju sportowego, są zwykłymi średniakami, którzy nawet nie ocierają się o podium PŚ. To już wyśmiewany przez wszystkich Mateja miał od nich lepsze wyniki. A przecież to jedyny sport zimowy, w którym można mówić o jakiejś masowości, bo przez Adama każden góral w wieku ok. 10 lat chce i chciał być w ostatnich latach skoczkiem. Tu coś drgnęło, a póki co - brak efektów. Biegi narciarskie? Biega 10 Polek, a jedna o dziwo jest najlepsza na świecie? Skąd się to wzięło - splot przedziwnych zbiegów okoliczności. Choć trafiły się 3 kolejne dziewczyny, które nie boją się ciężko pracować i chyba będą wkrótce tego lepsze efekty. Ale czy to znaczy, że u nas narciarstwo biegowe kwitnie? Gówno prawda.
Biatlon - Przyzwoity występ ekipy, ale w kraju jest jeden stadion biatlonowy z prawdziwego zdarzenia... A mimo to Tomasz Sikora jest jednym z najlepszych biatlonistów na świecie ostatniej dekady! Zupełny przypadek, choć tym razem na IO mu się nie poszczęściło.
Narciarstwo alpejskie, snowboard - tak, jest kilku pasjonatów, którzy zajmują się tymi sportami.
Bobsleje - zwykle dużo się czyta o ich przeróżnych perypetiach z wypożyczeniem boba, więc jeżeli to ma być poważne podejście do sprawy, to szczerze w to wątpię... Aż dziw, że mamy tę osadę.
Podobnie saneczkarze, którzy - jak powyżsi - nie mają gdzie trenować.
Łyżwy figurowe? Pozostawię znak zapytania.
Łyżwy szybkie - cóż, to chyba pierwszy medal zimowych IO od czasów Fortuny, który nie był zakładany... Tzn. nie padł łupem kogoś, kto zupełnie do polskich realiów nie pasuje. Po prostu udało się zebrać kilka osób, które też na dobrą sprawę nie mają cywilizowanych warunków do trenowania, ale były skłonne poddać się solidnemu treningowi i mimo nie najlepszych wyników indywidualnych - stworzyły wartość dodaną w drużynie i okazało się, że zupełnie nieprzypadkowo i zasłużenie wywalczyły olimpijski brąz! A paradoksalnie... mogły nawet złoto - bardzo niewiele brakło do tego.
Tak więc ten gigantyczny dorobek medalowy (prawie podwojenie dotychczasowego!) zupełnie zamazuje obraz naszego zimowego sportowania się. Bo jeśli z dorobku wszech czasów odjąć medale Małysza i Kowalczykówny... pozostaje 6 medali w prawie stuletniej historii ZIO. I to jest dokładny wyznacznik naszej mocy i pozycji. Chociaż Tajner teraz pewnie poczuje się z siebie dumny jako prezes najlepiej spisującego się w ostatnich latach związku sportowego w Polsce. Tylko czy ma do tego prawo? Wątpię.