W odpowiedzi na wiadomości od Dana.
Po pierwsze Rosjanie sami są sobie winni takiemu a nie innemu traktowaniu przez inspektorów WADA. Kowalczyk też po tej nieszczęsnej wpadce była w Turynie często kontrolowana i jak sama mówiła utoczono z niej dobre wiadro krwi.
Jedno mnie zastanawia. Dotychczas wszelkie sportowe organizacje rękoma i nogami broniły się przed ingerencją polityków a teraz zwracają się do władcy Kremla o interwencję. Co to ma być? Uważają, że Rosjanie nagminnie oszukują to wywalić ich z olimpiady na zbity pysk a nie mieszają do tego polityków. Jestem przekonany, że nad tymi mniej znaczącymi w sporcie krajami nie zastanawiali by się 5 sekund i już by ich na IO nie było.
Co do drugiej wiadomości to nie od dziś wiadomo, że Bjoerndalen ma hopla na punkcie złapania jakiejś choroby co mogłoby uniemożliwić mu start na MŚ czy IO.
Stosuje takie środki ostrożności od lat i nie widzę tu nic nowego. Jak widać zaraził tym swoich kolegów i jest to ich sprawa.
O wiele bardziej zainteresowała mnie wiadomość, że wokół toru saneczkarsko-bobslejowego widziano spacerującego rysia.