Medalowi pewniacy igrzysk. Czy są tacy?W sporcie tak jak w życiu nic nie jest pewnego. Jednak na 2 tygodnie przed rozpoczęciem igrzysk w Vancouver jest kilku sportowców, których ciężko sobie wyobrazić wracających z Vancouver bez medali. Od razu cisną mi się na usta trzy nazwiska: Bjoerndalen, Vonn, Kowalczyk.
Ale po kolei:
Biegi:Tsunami, czarna ospa, atak kanadyjskich łosi- tylko takie niewyobrażalne zjawiska mogłyby spowodować, że bez medalu do Polski przyjechałaby
Justyna Kowalczyk. Wiadomo na sukces składa się wiele czynników i gdy jeden nie jest zrealizowany wszystko może runąć w jednej chwili. Jednak Polka wydaje się tak pewna i tak silna przed olimpijskimi startami, że bez obaw powinna zdobyć nie jeden, ale kilka medali.
Kolejni murowani faworyci: Petter Northug (tutaj zostawię pole do popisu markosowi), Petra Majdić (najgroźniejsza rywalka Justyny, sprint to powinien być jej popis, do tego sprint drużynowy z Fabian powinien zaowocować kolejnym medalem), Aino Kaisa Saarinen (groźna chyba na wszystkich dystansach, niesamowicie waleczna, zacięta, nieodpuszczająca ani na chwilę, zasługuje na medal IO), Lukas Bauer, Marit Bjoergen.
Moja cicha faworytka: Charlotte Kalla Biathlon:Ole Einar Bjoerndalen, nie wyobrażam sobie go z mniej niż trzema medalami
, krążek w sztafecie ma prawie gwarantowany, do tego Norweg jest dużo silniejszy psychicznie od najgroźniejszych rywali, którzy wystąpią na swoich pierwszych igrzyskach, np. od Svendsena, Landertingera, Ustiugowa.
Inni faworyci: Helena Jonsson (nie widzę innej osoby wygrywającej olimpijski bieg indywidualny, świetnie strzela, poprawiła znacznie bieg, na ten moment najlepsza biathlonistka świata), Emil Hegle Svendsen (w Norwegu widzę medalistę sprintu i drużynówki, może być gwiazdą imprezy), Andrea Henkel (najpewniejszy punkt niemieckiej kadry Missiganga, forma tuż przed igrzyskami poszła znacznie w górę, Andrea potrafi też nieźle wytrzymywać presję).
Moja faworytka: Magdaleny Neuner, ale ona jest tak nieobliczalna jak skoki ciśnienia na zwrotnikach , ale myślę, że z pustymi rękoma nie wróci Skoki narciarskie:Drużyna
Austrii! Jak oni nie wygrają drużynówki to dam na tacę na potrzeby parafii
. Myślę, że jakiś krążek z Vancouver przywiezie też Simon Ammann i Gregor Schlierenzauer.
Hokej:Kanada...przecież nie mogą zawieść swoich rodaków
Narciarstwo alpejskie:Lindsey Vonn+zjazd=zwycięstwo, tak było w tym sezonie. 5 zjazdów, 5 wiktorii, nawet z krwawiącym nosem pokonała rywalki. Jak nie uda się w zjeździe ma w zanadrzu superkombinację i supergigant.
Inni faworyci: Maria Riesch (slalom, zjazd, slalom gigant, Niemka powinna postarać się o medal, może nawet złoty), Katrin Hoelz (murowana kandydatka do medalu w slalomie gigancie), Anja Paerson (im bliżej igrzysk, tym lepsza forma Szwedki), Carlo Janka, Benjamin Raich, Aksel Lund Svindal. Nie można też skreślać Bode Millera, ale on nie jest stuprocentowym pewniakiem.
Łyżwiarstwo figurowe:Jewgienij Pluszczenko- mój ulubieniec, myślę, że nie zawiedzie Rosjan. Jest fenomenem sportu, który uprawia. U pań pewnie nie zabraknie na podium solistek z państwa kwitnącej wiśni.
Kombinacja norweska:Bitym faworytem do medali jest lider PŚ
Jason Lamy-Chappuis. Do głosu mogą dojść także starzy mistrzowie z Maninenem i Gottwaldem na czele. Myślę, że jakiś medal skubnie Magnus Moan, czego mu osobiście życzę. Darzę go wielką sympatią, bo kojarzy mi się z nikim innym jak z Magdaleną Neuner.
Reszta sportów zimowych jest mi bliżej nieznana
Zobaczymy czy "murowani pewniacy" do medali zdadzą egzamin olimpijski na "5" czy zawiodą na całej linii. Zresztą jakieś sensacje muszą być, byśmy nie umarli z nudów