Re: Jakie macie hobby
Wysłany: 19 Kwi 2012 22:11
W swoim życiu miałem kilka pasji ale jednej z nich jestem wierny do dzisiaj.W trakcie igrzysk W
Monachium zaraziłem się miłością do sportu.Przez te wszystkie lata sport i kibicowanie polskim sportowcom jest moim przewodnim hobby i chyba tak będzie do końca mojej ziemskiej wędrówki.
Pasje dzieciństwa które z wiekiem wywietrzały to(nie będę oryginalny) filatelistyka.Oczywiście zbierałem znaczki o tematyce sportowej. Prowadzący szkolne koło zbieraczy owych kolorowych papierków załatwił mi ekstra abonament na znaczki sportowe z krajów demokracji ludowej. By go opłacić namiętnie zbierałem butelki i złom.W tamtych czasach butelka po winie marki Wino w skupie kosztowała ówczesną złotówkę.Na kwartał potrzebowałem ich nawet 50-70 lub ok 100 kg złomu.
Emisje poczty Mongolii,Kuby a zwłaszcza KRL-D były naprawdę ładne. W końcowym etapie tej przygody miałem ponad dwa tysiące znaczków.Zbiór uległ anihilacji podczas mojej dwuletniej służby w LWP. Szkoda,dzisiaj mógłby stanowić podstawę wcale przyzwoitej kolekcji.
W tamtym czasie inną pasją było(znowu nie będę oryginalny) wędkarstwo a mówiąc szczerze kłusownictwo.Było ono niejako naturalną konsekwencją mieszkania nad zasobną w ryby Regą [zachodniopomorskie] W niezgodnym z prawem połowie węgorzy byłem naprawdę dobry.Tajemnicą sukcesu była znaczna ilość sznurów i odpowiednio "pachnące" kawałki nieszczęsnych żab. Były to czasy gdy dla wędkarza lub takiego małoletniego kłusownika jak ja obciachem było brać węgorza krótszego niż własne ramię. Dzisiaj, mieszkając w Kędzierzynie mam wielu znajomych wędkarzy którzy nigdy nie złowili węgorza. Komercyjne połowy larw na morzu Sargasowym doprowadziły do katastrofalnego zaniku tej ryby w naszych wodach.Jeżeli ktoś ma dostęp do tej ryby to polecam następujący kulinarny przepis , jeden z moich smaków dzieciństwa.Była to pierwsza potrawa jaką nauczyłem się sam przygotowywać. Sztukę gotowania jaj na twardo opanowałem o wiele później.
Kawałki węgorza przygotować tak jak do tradycyjnego smażenia.Lekko podsmażyć (ok 10 sek na gorącym oleju)Następnie upiec w piekarniku (temp 150stopni). Pod koniec pieczenia polewać węgorze sosem śmietankowo -chrzanowym( dobra gęsta śmietana,świeżo tary chrzan,proporcje śmietana -chrzan wedle indywidualnych gustów).
Przygoda z kłusownictwem i filatelistyką skończyła się wraz z opuszczeniem murów podstawówki.W szkole średniej na czoło moich zainteresowań wysunęła się płeć przeciwna oraz bieganie(przyzwoite wyniki na 400m) W kilka lat po ślubie gdy nadarzyła się okazja kupna kawałka ziemi pod działkę rekreacyjną czym prędzej z niej skorzystałem. Działka stała się "moją chwilą wytchnienia od codziennych problemów"i " ucieczką od tak zwanej prozy życia". Uprawa kawałka ziemi ma same plusy. Daje plony w postaci niepryskanych pomidorów oraz bardzo wiarygodne alibi w różnych podbramkowych sytuacjach. Spędzając wolne chwile na działce, z biegiem czasu większość w hamaku w pozycji horyzontalnej, zacząłem obserwować ptaki.Nim się spostrzegłem chwyciłem kolejnego bakcyla i zostałem namiętnym obserwatorem życia tych potomków dinozaurów.Włóczyłem się po wszelkich biotopach zaliczając obserwacje kolejnych gatunków. Najciekawszy gatunek regularnie obserwowany to bąk. Miałem nieprawdopodobne szczęście, typowe dla nowicjusza, trafienia na tego ptaka. Tygodnie cierpliwego i dyskretnego podglądania pozwoliły mi na ustalenia miejsca jego gniazdowania z dokładnością do 50 metrów.W czasie sezonu do gniazda nie zbliżałem się by nie doprowadzić do
przerwania lęgu.Znalazłem je dopiero po sezonie lęgowym .Nie chwaląc się ale, niewielu ornitologów widziało samicę bąka prowadzącą młode. Inną ciekawą przygodą było przyglądanie się poczynaniom pary myszołowów zwyczajnych począwszy od wojny z parą kruków o gniazdo po zmuszanie młodych do usamodzielnienia się.
W miarę upływu lat malała we mnie ochota pełzania w krzakach i nawiązywania bliższych znajomości z kleszczami.Po tamtej pasji pozostał pokaźny zbiór książek ornitologicznych i zalegająca w piwnicy korespondencja listowna z PTOP.
Dzisiaj preferuję obserwowanie z poziomu hamaka rosnącej papryki i oglądanie w fotelu ciekawych wydarzeń sportowych.
Monachium zaraziłem się miłością do sportu.Przez te wszystkie lata sport i kibicowanie polskim sportowcom jest moim przewodnim hobby i chyba tak będzie do końca mojej ziemskiej wędrówki.
Pasje dzieciństwa które z wiekiem wywietrzały to(nie będę oryginalny) filatelistyka.Oczywiście zbierałem znaczki o tematyce sportowej. Prowadzący szkolne koło zbieraczy owych kolorowych papierków załatwił mi ekstra abonament na znaczki sportowe z krajów demokracji ludowej. By go opłacić namiętnie zbierałem butelki i złom.W tamtych czasach butelka po winie marki Wino w skupie kosztowała ówczesną złotówkę.Na kwartał potrzebowałem ich nawet 50-70 lub ok 100 kg złomu.
Emisje poczty Mongolii,Kuby a zwłaszcza KRL-D były naprawdę ładne. W końcowym etapie tej przygody miałem ponad dwa tysiące znaczków.Zbiór uległ anihilacji podczas mojej dwuletniej służby w LWP. Szkoda,dzisiaj mógłby stanowić podstawę wcale przyzwoitej kolekcji.
W tamtym czasie inną pasją było(znowu nie będę oryginalny) wędkarstwo a mówiąc szczerze kłusownictwo.Było ono niejako naturalną konsekwencją mieszkania nad zasobną w ryby Regą [zachodniopomorskie] W niezgodnym z prawem połowie węgorzy byłem naprawdę dobry.Tajemnicą sukcesu była znaczna ilość sznurów i odpowiednio "pachnące" kawałki nieszczęsnych żab. Były to czasy gdy dla wędkarza lub takiego małoletniego kłusownika jak ja obciachem było brać węgorza krótszego niż własne ramię. Dzisiaj, mieszkając w Kędzierzynie mam wielu znajomych wędkarzy którzy nigdy nie złowili węgorza. Komercyjne połowy larw na morzu Sargasowym doprowadziły do katastrofalnego zaniku tej ryby w naszych wodach.Jeżeli ktoś ma dostęp do tej ryby to polecam następujący kulinarny przepis , jeden z moich smaków dzieciństwa.Była to pierwsza potrawa jaką nauczyłem się sam przygotowywać. Sztukę gotowania jaj na twardo opanowałem o wiele później.
Kawałki węgorza przygotować tak jak do tradycyjnego smażenia.Lekko podsmażyć (ok 10 sek na gorącym oleju)Następnie upiec w piekarniku (temp 150stopni). Pod koniec pieczenia polewać węgorze sosem śmietankowo -chrzanowym( dobra gęsta śmietana,świeżo tary chrzan,proporcje śmietana -chrzan wedle indywidualnych gustów).
Przygoda z kłusownictwem i filatelistyką skończyła się wraz z opuszczeniem murów podstawówki.W szkole średniej na czoło moich zainteresowań wysunęła się płeć przeciwna oraz bieganie(przyzwoite wyniki na 400m) W kilka lat po ślubie gdy nadarzyła się okazja kupna kawałka ziemi pod działkę rekreacyjną czym prędzej z niej skorzystałem. Działka stała się "moją chwilą wytchnienia od codziennych problemów"i " ucieczką od tak zwanej prozy życia". Uprawa kawałka ziemi ma same plusy. Daje plony w postaci niepryskanych pomidorów oraz bardzo wiarygodne alibi w różnych podbramkowych sytuacjach. Spędzając wolne chwile na działce, z biegiem czasu większość w hamaku w pozycji horyzontalnej, zacząłem obserwować ptaki.Nim się spostrzegłem chwyciłem kolejnego bakcyla i zostałem namiętnym obserwatorem życia tych potomków dinozaurów.Włóczyłem się po wszelkich biotopach zaliczając obserwacje kolejnych gatunków. Najciekawszy gatunek regularnie obserwowany to bąk. Miałem nieprawdopodobne szczęście, typowe dla nowicjusza, trafienia na tego ptaka. Tygodnie cierpliwego i dyskretnego podglądania pozwoliły mi na ustalenia miejsca jego gniazdowania z dokładnością do 50 metrów.W czasie sezonu do gniazda nie zbliżałem się by nie doprowadzić do
przerwania lęgu.Znalazłem je dopiero po sezonie lęgowym .Nie chwaląc się ale, niewielu ornitologów widziało samicę bąka prowadzącą młode. Inną ciekawą przygodą było przyglądanie się poczynaniom pary myszołowów zwyczajnych począwszy od wojny z parą kruków o gniazdo po zmuszanie młodych do usamodzielnienia się.
W miarę upływu lat malała we mnie ochota pełzania w krzakach i nawiązywania bliższych znajomości z kleszczami.Po tamtej pasji pozostał pokaźny zbiór książek ornitologicznych i zalegająca w piwnicy korespondencja listowna z PTOP.
Dzisiaj preferuję obserwowanie z poziomu hamaka rosnącej papryki i oglądanie w fotelu ciekawych wydarzeń sportowych.