Friducha - gdy słyszę np. że ktoś mówi o Ukraińcach Ruskie, to zdarza mi się prostować. Najczęściej słyszę wtedy jeden pies. Ale tak odruchowo to robię, może głównie dlatego, że wielokrotnie zdarzyło mi się słyszeć od tych "Ruskich", że Polacy to geograficzni idioci (sporo w tym niestety racji). Generalnie jednak uważam, że takie korekty języka do niczego nie prowadzą, bo te zastępcze, nienacechowane niby pejoratywnie słówka szybko nabierają tego samego emocjonalnego odcienia (jak w Twoim przykładzie z cyganieniem). Co robić? Jeśli ktoś wygłasza krzywdzący stereotypowy sąd, to oczywiście konfrontować z własnymi doświadczeniami. Ale nie na tej zasadzie, że słyszę "Murzyn" czy "Żyd" i już włącza mi się naprawianie świata i widzę w rozmówcy potencjalnego rasistę / antysemitę. To równie, a może jeszcze bardziej krzywdzące i świadczące o braku wrażliwości.
Zwróciłaś uwagę kolesiowi palącemu, ok. Rozumiem, że jeśli jest lato, upał jak teraz, a ktoś wysyła swym ciałem komunikat, że woda jest droga, to też grzecznie acz stanowczo każesz delikwentowi wysiąść?
Z ciekawości pytam, bo taka "woniejąca" osoba to obecnie jak zamach terrorystyczny
/szczęśliwie nie korzystam z publicznej komunikacji od dawna/.
Co do zetknięcia z czarnymi. Myślę (ba, jestem pewien), że jednak odsetek "rasistów" jet większy wśród emigrantów w UK/Stanach niż w Polsce. Co by jednak przeczyło Twojej teorii. W PL, jeśli już jest rasizm, to mocno infantylny, bo i Żyda, i Murzyna na żywo spotkać niełatwo.
Co do Cyganów. Kiedyś gawędziłem z Jackiem bodajże na ich temat na esbe. Sam poznałem jednostki, ale wolałem trzymać dystans. No i mam coś w sobie, że Cyganki wyłaniają mnie z tłumu i biegną mi powróżyć
Czytelny jakiś jestem.
W Tarnowie po Cyganach pozostała obecnie ekspozycja muzealna kultury (he, he) romskiej, na całe szczęście eksmitowano ich z rynku i okolic, bo przez reprezentacyjny plac ciężko było swego czasu przejść. Ale w niektórych miastach południa to spory problem (wojenka w Limanowej). Albo takie Kowary, gdzie miasto dostało unijną kasę na mniejszości i postanowiło... sprowadzać "Romów" z okolicznych miejscowości, żeby zwiększyć ich odsetek. Oczywiście ku wielkiej "uciesze" pozostałych mieszkańców.
W Polsce Cyganie żyją w gettach i nie chcą się asymilować. Ale jadąc przez Słowację łatwo spotkać mieszane grupki słowackich i cygańskich dzieci - w PL rzecz raczej niewyobrażalna, jest też liczna grupa Cyganów "ustawionych" (sam u jednego się onegdaj stołowałem na wczasach). Więc nie jest też tak, że z uwagi na swe tradycje / "kulturę" są niereformowalni i basta.