Re: Wasze największe alkoholowe libacje (+ tematy "melanżowe
Wysłany: 12 Gru 2011 21:35
Bardzo lubię rzeki wszelakie, fascynują mnie niemal tak jak bliźniaczki ale w tym temacie miała popłynąć rzeka wódki, wina i czego tam jeszcze.
Wiem, Figaro, że Twój Grudziądz leży nad dużą rzeką, nie musisz szpanować. Ja też mam nad Wisłę niedaleko, a moja Białka miewa czasem fochy, by również stać się Wisełką:
http://www.youtube.com/watch?v=kyIaGF_3JZc
( pamiętam, że wybrałem się po piwo do biedrony wtedy - to tak żeby nie oftopować bardzo - i już niestety nie wróciłem, bo most zamknęli )
A co do wycieczek krajoznawczych to nie przypominam sobie (moja szkoła nosiła imię Polskiej Marynarki Handlowej i często ubierano nas "na marynarzy" na rozmaitych galach, uczono tej głupiej piosenki o "morzu, naszym morzu", choć w sumie nikt z nas morza na oczy nie widział ), ale pamiętam, że marzannę topiliśmy w przepływającej koło szkoły starej odnodze Wątoku, a że okolica wokół była nieskanalizowana, to możesz sobie wyobrazić, co tam płynęło, a raczej stało w miejscu, bo jakieś "życie" było tylko przy kolektorach ścieków Ogólnie chyba w żadnym innym zakątku kraju marzanny nie miały takiej okrutnej śmierci. No i nigdzie indziej nie żegnało się zimy z zatkanym nosem.
Wiem, Figaro, że Twój Grudziądz leży nad dużą rzeką, nie musisz szpanować. Ja też mam nad Wisłę niedaleko, a moja Białka miewa czasem fochy, by również stać się Wisełką:
http://www.youtube.com/watch?v=kyIaGF_3JZc
( pamiętam, że wybrałem się po piwo do biedrony wtedy - to tak żeby nie oftopować bardzo - i już niestety nie wróciłem, bo most zamknęli )
A co do wycieczek krajoznawczych to nie przypominam sobie (moja szkoła nosiła imię Polskiej Marynarki Handlowej i często ubierano nas "na marynarzy" na rozmaitych galach, uczono tej głupiej piosenki o "morzu, naszym morzu", choć w sumie nikt z nas morza na oczy nie widział ), ale pamiętam, że marzannę topiliśmy w przepływającej koło szkoły starej odnodze Wątoku, a że okolica wokół była nieskanalizowana, to możesz sobie wyobrazić, co tam płynęło, a raczej stało w miejscu, bo jakieś "życie" było tylko przy kolektorach ścieków Ogólnie chyba w żadnym innym zakątku kraju marzanny nie miały takiej okrutnej śmierci. No i nigdzie indziej nie żegnało się zimy z zatkanym nosem.