Robię, bo usuwałem już jeden wpis Wybitnego eksperta i prezentuje on poziom Armanda Ryfińskiego. Ja jestem wierzący, ale to nie znaczy, że akceptuje wszystkie ziemskie konwencje, święta czy obrządki. Nie uważam, żeby ktoś wierzący w "innego" Boga był gorszy, bo został wychowany w innej wierzę i dlatego już z góry jest przegrany. Nie uważam, żeby obecnie wiara w Boga była jakimkolwiek problem dla cywilizacji europejskiej. Oczywiście fanatyzm jest zły, ale fanatyzm jest zły w każdej postaci - czasem mniej szkodliwy dla ludzi niewierzących, czasami bardziej jak w przypadku muzułmanów. Oczywiście, że pozycja księży w Polsce czy w Irlandii powodowała, że mogli sobie bezkarnie wykorzystywać dzieci, bo przecież nie wolno donosić na głowę kościoła.
Być może niezbyt wyedukowani ateiści nie zdają sobie sprawy, że kwestia aborcji nie musi być wiązana z wiarą. Dla człowieka wierzącego, takie ciężko chore dziecko i tak pójdzie do nieba, więc specjalnie niema różnicy czy będzie to 10 dni wcześniej czy 10 dni później, ale np. dla ateisty te kilka dni życia dziecka to wszystko co może otrzymać. Dlaczego więc ateista z założenia nie może być przeciwny aborcji? Przecież może walczyć o to unikalne życie, które dla ateisty jest wszystkim. Dlaczego z góry się zakłada, że każdy katolik jest całkowicie przeciw aborcji, a każdy ateista za aborcją na życzenie, którą będzie można sobie wykonywać tak powszechnie jak powszechnie się wyrywa zęby? Ja już swoje zdanie na temat aborcji wyraziłem i obecna ustawa przy rozważaniu wszystkich za i przeciw jest po prostu dobra i nie ma żadnych racjonalnych podstaw, żeby ją zmieniać w którąkolwiek ze stron i trzeba jej po prostu przestrzegać.
Wybitny ekspert napisał(a):Faktem jest że większość ateistów ma lepsze rozeznanie o chrześcijaństwie niż duża część samych wyznawców tej religii i tego chyba nikt nie kwestionuje.
Jak niekwestionowalnym faktem może być coś co po prostu sam z siebie stwierdziłeś? W każdej grupie są ludzie znający się na czymś i nie znający się na czymś innym. To jest Twoja hipoteza wyciągnięta na podstawie znajomych i starasz się to przedstawić jako ogólnoświatową tendencję.
Tak samo jak w kościele są "wyznawcy", którzy z wiarą nie mają wiele wspólnego, bo słownie i fizycznie zaatakują każdego kto chce z nimi podyskutować, tak samo po stronie ateistów są wielcy intelektualiści, których głównym hasłem jest "je*** kościół i ch**, opodatkować tych klechów pedofilii jednych, którzy są odpowiedzialni za największe zło na świecie". Tworzysz z ateistów jakąś elitarną grupę, jakiś arystokratów XXI wieku.