Odnośnie ś.p. Prezydenta, to co było mówione w ciągu ostatniego tygodnia w mediach świadczy o tym, że był dobrym, prawym, ciepłym człowiekiem, jednak nie ma to według mnie wpływu na ocenę jego prezydentury. Poza paroma pozytywami, przeważały w niej jednak mniej optymistyczne akcenty: niczemu niesłużące zwlekanie z podpisaniem Traktatu z Lizbony, wspieranie Sakaszwilego (który w zasadzie niczym się nie różni od Putina) podczas wojny w Gruzji, co nie przyniosło żadnych wymiernych efektów poza pogorszeniem relacji z Rosją, wetowanie lub zapowiadanie weta w odniesieniu do wielu ustaw sporządzanych przez obecny rząd, brak umiejętności stanięcia powyżej partyjnymi podziałami ( ciężko znaleźć różnice pomiędzy polityką prezydenta, a polityką PiS), pogłębianie podziałów w postsolidarnościowym środowisku przez organizowanie często podwójnych uroczystości i jawną wrogość wobec Wałęsy, przyznawanie odznaczeń kontrowersyjnym osobom, co spowodowało ich oddanie lub odmówienie przyjęcia przez inne osoby, ciągłe konflikty i nieporozumienia z premierem i Sikorskim w sprawach polityki zagranicznej, nieumiejętność doboru dobrych współpracowników o czym świadczą ich częste zmiany i liczne ich wpadki np. przyznanie Krzyża Zesłańców Sybiru Wojciechu Jaruzelskiemu, mianowanie na stanowiska w zdecydowanej większości osób związanych politycznie z PiS.
Odnośnie porównywania go do Wałęsy i Kwaśniewskiego, to żadnego z nich nigdy szczególnie nie lubiłem, jednak pod koniec swoich kadencji cieszyli się oni zdecydowanie większym poparciem niż Lech Kaczyński, gdyż Wałęsa przegrał minimalnie walkę o drugą kadencję, a Kwaśniewski wygrał drugą kadencję w pierwszej turze, podczas gdy Lech Kaczyński miał prawie zerowe szanse na reelekcje i miał bardzo niskie notowania w sondażach. Ja gdybym mógł, to zagłosowałbym zapewne na Lecha Kaczyńskiego 5 lat temu, jednak w tych wyborach z pewnością nie uczyniłbym tego, bo mnie po prostu zawiódł jako prezydent. W sumie nie chciałem pisać o Prezydencie źle, ale nie lubię gdy równowaga jest zbyt bardzo przechylana w jedną czy to drugą stronę.
Odnośnie decyzji o pochowaniu Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, to uważam że to niefortunna decyzja i wcale nie chodzi mi o to, że nie zasługuje On na to, aby być tam pochowanym, bo niektórzy królowie byli zdecydowani gorszymi władcami niż On, ale o to, że dotąd nie został tam pochowany żaden prezydent i według mnie Polacy na spokojnie powinni zadecydować o miejscu, które stałoby się miejscem pochówku wszystkich prezydentów RP, a nie w XXI wiek, wracać z przypływu patosu do Wawelu, który większości kojarzy się słusznie ze średniowieczem. Większość inteligencji jest podobnego zdania:
http://wyborcza.pl/1,75478,7767881,Lech ... tarze.html . Poza tym takie rozwiązanie pozwoliłoby na uniknięcie sporów czy dany prezydent zasłużył sobie, aby być pochowanym na Wawelu.
Odnośnie do jutrzejszych obchodów, to faktycznie będzie to okazja jak nigdy do spektakularnego zamachu, ale mam nadzieję, że do niego nie dojdzie, chociażby z tego powodu, że było mało czasu na jego zaplanowanie. Chociaż coraz więcej polityków odwołuje swoje przybycie, więc wcale na uroczystościach nie będzie tyle znamienitości, jak to się mogło wcześniej wydawać. Ponadto się pocieszam, że jak jutro nie dojdzie do zamachu to możemy spać spokojnie, bo skoro taka okazja nie przyciągnie terrorystów, to najwidoczniej naszczęście dalej nasz kraj jest uznawany przez terrorystów za obszar niegodny zainteresowania.
W odniesieniu do uczestników uroczystości pogrzebowych, to byłem dzisiaj świadkiem rozmowy dwóch studentek wybierających się na nie jako delegatki z mojej uczelni, które uważały to głównie za doskonałą okazję do zwiedzenia Krakowa, a na uroczystościach pogrzebowych w razie nie otrzymania wejściówek nie miały zamiaru się pojawić, więc ludzie przybędą jutro do Krakowa z bardzo różnych powodów, niekoniecznie z powodu swojego uwielbienia dla ś.p. Prezydenta.
Według mnie idealny prezydent powinien być katolikiem, patriotą, intelegentnym człowiekiem dobrze znającym kilka obcych języków, mieć dobrą prezencję, być niezwiązanym z żadną partią polityczną, być urodzonym dyplomatą rozwiązującym spory i godzącym polityków i Polaków, ale niestety to jest nierealne. Chociaż może warto byłoby rozważyć jako kandydatów na prezydenta polityków, którzy się sprawdzili na funkcji prezydenta, któregoś z większych miast.