Norwegowie lubią ścigać więc i tyle by odrobili jakby było trzeba, na szczęście nie było takiej konieczności bo Klemetsen nie dał się zgubić
. Misiek próbował ale potem dał sobie spokój, niech koledzy się wykażą
.
Moan zrobił co do niego należało, odrobił błyskawicznie i nawet chciał coś ugrac ale na tej trasie to bardzo trudne gdy jest tylko 5 km. Krog też próbował ale tylko w końcówce a w tym wąskim labiryncie bardziej trzeba uważać żeby nie zaliczyć gleby
. Graabakowi zostało postawić kropkę nad "I" z czego wywiązał się idealnie, taktycznie nie dał się wyprzedzić przed wjazd w labirynt i nieco przymknął Riessle szeroko składając się w ostatni zakręt. A że prosta do mety to najkrótszy odcinek jaki na IO czy MŚ widziałem, to nie mógł tego przegrać.
Zatem kolejne złoto dla Norwegii i Wikingowie wracają na tron tak jak w indywidualnym po 16 latach, a Jørgen niczym Bjarte z 2 tytułami
Z perspektywy zwycięstwa Wikingów zawody udane ale ogólnie nie podoba mi się formuła 4x5 km z jednym skokiem. Bardziej pasowała mi ta sprzed MŚ w Thunder Bay 3x10 km z 2 skokami, tam można było poszaleć w biegu
. Tylko że wtedy przelicznik skoków do biegu był tragiczny i Japońce startowali zwykle ponad 5 minut przed innymi, więc każdy biegł swoje i podziwiał krajobrazy