Tenis, tenis i po tenisie. Oczywiście jak na ten rok
Ta edycja World Tour Finals była zdecydowanie jedną z gorszych. Mecze były krótkie, nudne, a wszystkie z nich były wygrane przez zawodników z lepszym rabkingiem, czyli innymi słowami - niespodzianek brak. Zdawałoby się, że jeśli gra naprzeciwko siebie najlepsza 8 sezonu (w tym przypadku 9, ponieważ zabieg związany z wyrostkiem robaczkowym wykluczył z turnieju Rafaela Nadala), to mecze będą niezwykle zacięte i emocjonujące. Nic bardziej mylnego. Męski tenis jest od dłuższego już czasu zdominowany przez kilku zawodników - Djokovicia, Federera, Nadala i Murraya. Ten sezon i tak był odskocznią od innych, każdy z wielkiej czwórki miał lepsze i gorsze dni. W kilku turniejach inni zawodnicy sprawili niespodzianki. Jednak to było wszystko, na co ich było stać. Jako że Nadala w Londynie na korcie nie było (za to z chęcią kręcił się w szatni), a Murray miał prawo być zmęczony gonieniem za kwalifikacją do turnieju kończącego sezon, już przed rozlosowaniem grup można było wskazać faworytów. Mecze w grupach były bardzo przewidywalne, półfinały zacięte, ale nadal wygrane przez Serba i Federera. W finale doczekaliśmy się największej niespodzianki - niestety smutnej. Roger Federer najpierw spóźniał się na swój trening, potem go odwołał, a finalnie wyszedł na kort z mikrofonem zaraz po zakończeniu finału debla. Wtedy też poinformował o poddaniu finału z powodu kontuzji pleców, doznanej podczas półfinałowego starcia ze Stanem Wawrinką. Ta wiadomość była podsumowaniem tego turnieju. Zapowiadał się bardzo ciekawy mecz pomiędzy Djokoviciem a Federerem, obaj w dobrej dyspozycji, chcący coś udowodnić. Zamiast tego spotkania odbył się pokazowy mecz Novaka Djokovicia i Andyego Murraya. Można pochwalić tego drugiego za to, co w niedzielę zrobił. Telefon zadzwonił do niego o 2 po południu, a on bez słowa powiedział, że wystąpi w pokazówce, chciał ratować tym samym widowisko, chciał, by fani tenisa choć przez te 8 gemów mieli możliwość zobaczenia zawodników w akcji. Co ważne, nie żądał za to żadnej kwoty pieniężnej. Sam mecz zawierał dużo fajnych wymian i pojedynczych zagrań - było na co popatrzeć. Wracając do WTF, Serb Novak Djokovic wygrał go już po raz 4, trzeci raz z rzędu. Numer 1 na koniec sezonu zapewnił sobie już po wygraniu trzech spotkań w fazie grupowej tej imprezy. Serb może się też pochwalić imponującym rekordem z tego turnieju oraz ogólnie z turniejów rozgrywanych w hali. Otóż Djokovic ostatni mecz w londyńskim turnieju przegrał ze swoim rodakiem, Janko Tipsareviciem, w 2011r., a ogólnie ma teraz 32 spotkania z rzędu wygrane w hali.