Niestety(a może na szczęście) Masha w życiu nie ma tak, że wszystko ma wyglądać według naszego scenariusza. Byłoby śmiertelnie nudno
.
Ja tam interesuję się sportem, głownie zimowym, bez względu na to czy moi faforyci startują, wygrywają czy przeciwnie, dostają w skórę
. Tym radośniejszy jest póżniejszy sukces!
Wracając do nart alpejskich, to myślałem że wczoraj któraś z Włoszek dowiezie zwycięstwo do mety a czy wygra Finka czy Austriaczka nie miało dla mnie większego znaczenia, żadna z nich nie jest moją ulubienicą. Oprócz wiadomości o kontuzji Lary Gut zasmuciła mnie też wiadomość że niegrożnie wyglądający upadek Nicole Hosp przyniósł tak wielkie konsekwencje w postaci zerwanego więzadło w kolanie, i nie dla tego że ją specjalnie lubię tylko dlatego że żadnemu sportowcowi kontuzji nie życzę.
Czas na panów. Jak na razie prowadzi "dziadek" Cuche(nie mylić z Duche
) ja się cieszę że czwórka Norwegów awansowała do drugiego przejazdu zwłaszcza młody Haugen w swoim debiucie, który mimo dalekiego numeru nieżle zjechał. Trochę więcej oczekiwałem po Svindalu ale nie ma co marudzić bo może jeszcze powalczyć o "pudło"
.