Edycja 2008? Czy ma to jakiś związek z wygrana Carlosa Sastre
Owszem różnice między Carlosem, Evansem i Levim były maleńkie, Tour wyrównany, dobra jazda Sylwka, niesamowita rzeź w wykonaniu Saxo, ale ataków w górach było mało. W zasadzie Alpe d'Huez pozamiatało, bo nie było komu gonić za Sastre. Ale wyścig i tak był niezły, na pewno ciekawszy niż edycja 2009.
Tegoroczny Tour super. Tak jak i Giro. Boję się o Vuelte. Nie ma chyba swojego Montalcino i fragmentów Paryż-Rubaix. A to właśnie takie etapy rozkręciły te wyścigi.
Contador - słabszy niż rok temu, zresztą sam to przyznał, więc można było z nim powalczyć. Za rok jeśli odejdzie z Astany i trafi do Saxo i Riisa to znowu może być przepaść nad resztą.
Schleck - zadziwiająco dobra czasówka. I nie chodzi tu o miejsce czy stratę do Fabiana, bo wiatr w drugiej części czasówki zrobił swoje. Ale jak go porównać chociażby do Kreuzigera, Gesinka, Sancheza, czy Contadora to postęp jest niesamowity. Wręcz za duży...
Menchov - bez etapu na brukach i z drugą czasówką może by i wygrał, bez strajku Cancellary to na pewno by wygrał.
Sanchez - szkoda mi go naprawdę. W końcu równa, wysoka forma podczas całego TdF i co?! Tylko 4 miejsce. Zabrakło mi gdzieś spektakularnej jazdy na etapach ze zjazdami przed metą.
Wielkie brawa jeszcze ode mnie, takie laurki, dla BBoxu. Rok temu ich występ na Giro to było największe nieporozumienie w ostatnich latach, w tym i na Giro i na TdF świetnie jechali. Bez lidera, ale za to z sercem. I zostali wynagrodzeni.
A minus - Milram i Footon. O ile Footon to w ogóle nieporozumienie, tak Milram dla mnie rozczarowanie i to duże. Ciolek słabo, Gerdemann, Wegmann, Rohregger czy Knees. Naprawdę mogli się chociaż starać.