Szczerze, to turnieje w ręczną jakoś nie siadają mi w głowie na dłużej, ale nie przypominam sobie, żebym relatywizował czy usprawiedliwiał drukowanie meczów. Inna sprawa, że o ile w nożnej wiele sytuacji widać jak na dłoni i przekręcanie meczów odbywa się bezczelnie, o tyle w ręcznej dla laika (którym jestem) każde starcie można gwizdnąć w obie strony, a decyzje sędziowskie mają duży stopień uznaniowości. Bardziej pamiętam stronnicze sędziowanie na MŚ w Chorwacji, ale tam też, jak pamiętasz, sprawiedliwość triumfowała i w finale Hrvatska dostała łomot. I jakoś nie płakałem z tego powodu.
Ale wracając do Brazylii. Może pamiętasz Koreę. Wtedy cały piłkarski świat widział przekręty i miał nadzieję, że ta farsa skończy się jak najszybciej. Skończyła, ale do czwórki sędziowie Koreańców dociągnęli. W przypadku Brazylii jest nieco inna sytuacja. Nawet w tym wątku widać, że niektórzy usilnie relatywizowali przekręcane mecze z jej udziałem, ach, ściany zawsze pomagają gospodarzom, ach, przecież to wielka Brazylia i bez pomocy sędziów też by wygrali, ach, niech maja w fawelach odrobinę radości z życia, ach, kiedyś na pewno odpalą i pokażą, że zasłużyli na te fory. Bierze się to pewnie z tego, że tak jak Szpaku widzi wciąż Maradonę, tak niektórzy wciąż pamiętają i chcą widzieć tę starą Brazylię z lat choćby 90., która potrafiła zachwycić. Tymczasem ta obecna gra nie tylko brzydko, ale i nieskutecznie: zdołała wygrać bez pomocy sędziego tylko z Murzinami z Kamerunu, którzy być może dorabiali sobie na boku, i jej doczłapanie do finału (gdyby rzeczywiście wczoraj wyszedł im ten jeden mecz) byłoby dla obiektywnego

kibica, wierzącego naiwnie, że wygrają ci najlepsi, dramatem i porażką sportu jako takiego.
Argentyna też gra straszny piach, ale prześlizguje się przynajmniej własnymi siłami.