Tak niewiele brakowało do pełni szczęścia i zwycięskiego Wikinga w Kitzbühel po 10 latach, ale zawsze jakiś ogóras musi się wtryndolić

. Austriacy mają w osobie Reichelta wreszcie zwycięzcę na Streifie, po wielu latach dominacji Szwajcarów, głównie Cuche'a. Trochę musieli pościć gdy ich złota drużyna z Maierem, Eberharterem, Knaussem, Fritzem Stroblem i Walchoferem na czele przeszła do historii.
P niemal idealnym, z małym wyjątkiem, przejeździe Millera wiedziałem że będzie ciężko Svindalowi, ale gdy Norweg miał w pewnym momencie już ponad sekundę w plecy, zwątpiłem w dobry wynik. A tu Aksel znowu w dole dokonał cudu odrabiając wszystko i jeszcze dokładając Bodziowi. Kilku następnych było dość blisko ale nie dali rady, tylko ten Hannes musiał górę i środek pojechać jeszcze szybciej niż Aksel na tyle że obronił przewagę w końcówce.
Trochę szkoda zwycięstwa, ale i tak to najlepszy wynik Svindala w zjeździe w Kitz, nadal Kjus pozostaje jedynym Norwegiem który wygrał klasyczny zjazd na Streifie, choć to tez nie był w 2004 ten główny, sobotni zjazd lecz przeniesiony z Wengen.
Zygy, nie żartuj

Svindal traci teraz w jednym przejeździe slalomu 3-4 sekundy więc po 2 w ogóle nie miałby żadnych szans, o ile by dotarł do mety. Teraz rządzi w szybkich ale kosztem slalomu którego wcale nie trenuje.