Za chwilę wydzielę wątek, bo z piłką ma niewiele wspólnego
No ale miło pogawędzić "po latach"
Odstawmy na bok sprawy gospodarcze, bo wtedy i nazizm / faszyzm trzeba byłoby postawić po lewej stronie. Chodzi o tzw. kwestie światopoglądowe. Ten cały komunizm był światopoglądowo konserwatywny. Zboczeniec był zboczeńcem, pedał pedałem. O pedofilii mało kto słyszał, co oczywiście nie znaczy, że jako choroba nie występowała, ale nie była tak promowana jak dziś. Tak, właśnie "promowana". Choć byliśmy wasalem ZSRR, to świadomość narodowa była paradoksalnie silna. W społeczeństwie na zasadzie sprzeciwu wobec radzieckiej Rosji, w partii na zasadzie wrogości wobec zachodniego świata. Wyszydzanie polskości nie było ani trendy, ani nikt nie miał w tym interesu.
Porównując to z sytuacją obecną, to jesteśmy o wiele bardziej "na lewo". Pewnie ja już nie dożyję upadku dzisiejszych państw narodowych, ale jest on nieuchronny. Za takie słowa, jak chlapnął ostatnio nasz bohater narodowy, polityk powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. Bohater na szczęście politykiem jest skompromitowanym, ale wciąż pewnym siłom politycznym zależy, by używać go jako nośnik pewnych idei. Autorytet
Palikot jest oczywiście cynicznym, bezideowym populistą, który ten wiatr z lewej strony (nomen, omen) sprytnie wykorzystuje jako pseudo-opozycja wobec pseudo-prawicowej PO (teraz po odejściu Gowina i Murzina już chyba trudno będzie im ten prawicowy światopogląd udawać). Gdyby nie jego lewomyślność, wykończono by go politycznie jak ś. p. Leppera. Zdarzyło mi się kilka rozmów / debat palikotowców z przedstawicielami tej "brunatnej" prawicy spod znaku RN i w każdej byli miażdżeni. Bo tak naprawdę ci ludzie poza bełkotem o prawach gejów i walce z wyimaginowanym faszyzmem nie mają nic do powiedzenia.
Tak, popieranie związków partnerskich jest lewackie, albo po prostu naiwne, jeśli ktoś nie ma wyobraźni, by dostrzec, że homoseksualne lobby nigdy nie przestaną kolejnych roszczeń na zasadzie ruchomego horyzontu. Co jest zresztą naturalne, bo skoro uznamy homoseksualizm za normę, to tak, jak najbardziej powinni mieć oni te same prawa co pary seksualne. Niestety ta normatywność nie ma charakteru stricte medycznego, a polityczny.
In vitro to inna bajka, tutaj najbardziej piekli się kościół i trudno mu się dziwić. Ja akurat nie widzę w in vitro niczego strasznego i niemożliwego do zaakceptowania. Inna sprawa, że zabawy w "pana Boga" prędzej czy później skończą się dla człowieka źle. A tutaj też horyzont będzie zawsze ruchomy i będzie można pójść dalej i dalej. Jak daleko? I mówię to jako agnostyk
Słabość kościoła jakoś szczególnie by mnie nie martwiła, gdyby nie dwie sprawy. Ludzie z wyjątkami nie umieją bez religii żyć (czy jak kto woli - nie umieją być wolni), a po upadku kościoła innych autorytetów wyznaczających im tę "sferę duchową" nie ma. W naszej kulturze, skrzywionej właśnie przez to chrześcijaństwo, dobrym jest się w jakimś celu, a nie bezinteresownie. Niestety.
Poza tym wolę chyba pazernego klechę opowiadającego androny niż prawo szariatu, do którego dalekosiężnie polityka multi-kulti doprowadzi. Taką ironią losu będzie fakt, że wtedy lewacy dostaną po tyłkach w pierwszej kolejności i to niekoniecznie będzie pieszczota.