Jakie macie hobby

[caro736]

Kumpel dobrze mówi jeśli chodzi o ryby . Jak będziesz miał syna to się przekonasz, no chyba, że już masz . Nie znam dziewczyny, którą kręci wędkarstwo.
Bardzo wybuchowa! Czasami to mam niestwierdzone ADHD . Ale to wszystko od nastroju i od dnia zależy .

[kat.]

Nie mam syna, córki też nie, to znaczy z tego co mi wiadomo przynajmniej

Ja też nie znam żadnej zapalonej wędkarki, tzn. osobiście. Coś mi się majaczy, że kiedyś miałem pewną dziewczynę zabrać, i nawet była zainteresowana, ale jakoś nic z tego nie wyszło. Widywałem nad wodą kobiety moczące kij, ale raczej córy/żony/kochanki nie będę uczyć łowienia.

Torcia Berger na pewno łowi. I kiedyś jeszcze Markos zapodał zdjęcie młodych bliźniaczek Ringen z jakimiś łososiowatymi w rękach, więc w Norwegii dziewczynom wędka nieobca.

Bajdełej, jako dzieciak tak często wertowałem atlas z rybami słodkowodnymi, że do dziś pamiętam prawie wszystkie łacińskie nazwy

[figaro56]

Wszyscy znani mi wędkarze, no prawie wszyscy traktowali to hobby jako chwilę wytchnienia od codziennych problemów. Jako chociaż chwilową ucieczkę od tak zwanej prozy życia. Co za sens zabieranie ze sobą żony ,która co tu dużo mówić jest ucieleśnieniem tej prozy.
Dużo częściej widywałem córki towarzyszące ojcom podczas połowów i niektóre mimo młodego wieku o dosyć sporych umiejętnościach i wiedzy. Z tym, że u dziewcząt przeważnie kończy się to w pewnym wieku gdzie wraz z dorastaniem górę biorą inne zainteresowania.

[caro736]

Z tego co Ci wiadomo . Z takich niewiadomych to pewnie byłaby drużyna piłkarska .
Ja to miałam zdjęcie ze szczupakiem .

[figaro56]

Ja mam kolegę o ksywie Węgorz i też mam z nim zdjęcie.

[kat.]

Nie pytam, skąd ta ksywa :d

Jak już się licytujemy, to ja miałem znajomego Wieloryba (Ukrainiec), gość nie do przebicia.

[figaro56]

Ha! Musisz się bardziej postarać bo wieloryb to nie ryba. i żeby rozłożyć cię całkowicie na łopatki dodam, że w liceum miałem kolegę Rekina. Do tego jeszcze była pewna pani określana w naszym męskim gronie mianem Barakuda.

[kat.]

No to rzeczywiście nie podskoczę. Jeśli chodzi o ksywy stricte ichtiologiczne, to na studiach jednego współlokatora nazywaliśmy kleniem Nawet chyba mu kiedyś trochę czereśni kupiliśmy

[caro736]

Figaro, to nie jest to samo co z prawdziwym szczupakiem . Pamiętam jak jeszcze ruszał ustami i się go bałam .
A jeśli o węgorza chodzi to przypomniała mi się sytuacja jak byłam nad morzem i pewien starszy pan takim przeraźliwym głosem krzyczał na całą plaże: Węgorz wędzony, Aal! Tego głosu nie zapomnę do końca życia .

[figaro56]

Nie wiem ale jakoś nigdy na ryby nie zabrałem za sobą aparatu fotograficznego a posiadam nawet do dzisiaj mojego starego wysłużonego radzieckiego Zenita. Czasami w drodze powrotnej zatrzymywaliśmy się w jakimś wiejskim sklepie i prosiliśmy ekspedientkę aby zważyła jakąś sztukę o ile była tego warta. Zawsze najpierw były zakłady i każdy obstawiał wagę a zwyciężał ten który później był najbliżej rzeczywistej. Zwycięzca był zwalniany z alkoholowej składki.
Morze lubię ale raczej poza sezonem, kiedy nie ma już nad nim tych tłumów. Kilka razy wybierałem się na dorsza ale zawsze coś pokrzyżowało plany i to jeszcze mam nadzieję uda się zrealizować. W końcu nad to morze tak daleko nie mam.

[anonimejko]

Winko, winko, " Cherry, moja Cherry" pierwszy alko jaki piłem i od razu tak głęboko wrył mi się w pamięć ale i równie szybko jak wypiłem, tak uciekł z mego organizmu wraz chipsami
hobby - ale nie sport ? kurde to w moim przypadku ciężko ... no to może psy, lubie się nimi zajmować i takie tam pierdu pierdu, kiedyś z bratem wycinaliśmy z gazet wszystkie informacje na temat sportu - przede wszystkim na temat piłki nożnej i sportów zimowych - i wklejaliśmy do brudnopisu A4, coś na wzór słynnego już zeszytu Pana Redaktora, ale wtedy o nim to ja nie wiedziałem
No i góry, góry to moje hobby, które pozostanie chyba zawsze, a w szczególności Bieszczady
to kiedy ustawiamy się na kosztowanie trunków ?

[Masha]

Bez oświadczyn na forum proszę

Fora łączą ludzi

Jakby co ja też zbieram znaczki

[kat.]

Anonimejko, chcesz naszą randkę na pustkowiu w zlot przerobić?

[caro736]

Anonimejko, przypomniałeś mi o czymś z tym zeszytem A4. W podstawówce zbierałam karteczki . Raz nawet wychowawczyni wzięła mi segregator, bo z koleżanką na lekcji się wymieniałyśmy. Miałam wtedy zastój w interesach przez jakiś tydzień .

Kat, potem można go przyjąć jak coś postawi .

[Seductora]

Haha, karteczki to był prawdziwy przebój w dzieciństwie. Mogłam się dać za nie pokroić. A niekiedy to jakie zyski były z tego.
Kiedyś zbierałam jeszcze inne różne dziwactwa, jak choćby metki z ubrań czy opakowania po chusteczkach higienicznych. Ale prawdziwą miłością były naklejki z zajęć tanecznych (tych to miałam całą reklamówkę).

[Daniel]

U mnie zamiast karteczek był etap rozmaitych kart czipsowych: były serie "Tyle wiesz ile zjesz" z zagadkami z różnych dziedzin wiedzy, na każdej karcie łatwe, średnie i trudne pytanie, ponadto okrągłe żetony z "Gwiezdnych wojen" (chyba w Cheetosach), a także również okrągłe flagi państw wokół których byly takie dane jak liczba ludności, powierzchnia, najwyższy szczyt, można było grać tymi żetonami poprzez porównywanie kto ma akurat żeton z np. "lepszą" powierzchnią prócz czipsów również guma "Turbo", znalazłem niedawno ręcznie wykonany przeze mnie kilkunastronicowy katalog samochodów z narysowanymi ilustracjami, numerami porządkowymi i nawet czymś w rodzaju cennika pozwalającego ocenić, jaka karteczka jest w okolicy często spotykana, a jaka rzadko

[RakuNH]

Wszelkich kolekcji z chipsów czy innych rzeczy to mam multum. Chce ktoś odkupić? Sprzedam po dobrej cenie.

A apropo karteczek przypomniały mi sie moje stosu segregatorów zalegające w domu m.in z tym:

[Seductora]

Oho, pamiętam, jak dostałam wszystkie gazetki z Wallym od siostry ciotecznej, a później ciągle je studiowałam. Niezapomniane przeżycie.

[karlos]

Ja obecnie na hobby nie mam specjalnie czasu . Bo robienie różnych rzeczy w internecie to mi jakoś do tego pojęcia nie pasuje .
Odnośnie przeszłości to karteczki zbierałem w zerówce. Początek podstawówki to też w moim przypadku era różnych kart z czipsów. Klasy 4-6 podstawówki to era różnych papierowych zabaw . Począwszy od rysowania map wymyślonych miast, kontynuując przez projekty gier papierowych lub na dywanie (miałem taki w kratkę) związanych z kolarstwem i biathlonem. Właśnie przeglądam mój biathlonowy zeszyt sprzed przynajmniej 10-lat, w którym mam zapisanych biathlonistów i biathlonistki wraz z przyporządkowanym im kategoriom umiejętności w biegu oraz dla niektórych również strzelaniu. Przykładowo Sikora miał 2-kategorię w biegu, 1-kategorię w strzelaniu, podobnie jak Maigurow, Catarinussi - 2-kategorię w biegu, 2-kategorię w strzelaniu itd. łącznie na 4 listach mam łącznie prawie 400 zawodników/-czek. Idea gry miała się opierać na rzucaniu kostką, przy uwzględnieniu kategorii, po specjalnie w tym celu przygotowanej planszy. Jednak jak zwykle skończyło się na przygotowaniach. gdyż realizacja była zbyt czasochłonna, bo po kilku godzinach rzucania kostką i robienia notatek po prostu cała ta gra mi się nudziła i wymyślałem poprawki lub wpadałem na inny genialny pomysł .
Przez prawie 2-lata prowadziłem również własny ranking europejskich drużyn piłkarskich oraz ranking kolarski, na podstawie wyników w telegazecie, gdyż uważałem te oficjalne za niewiarygodne . Ach jak ten człowiek był kreatywny, jak komputera nie było . A to nie wszystkie pomysły z tego okresu ...
Znaczków nie zbierałem , aczkolwiek nie lubię niczego wyrzucać, więc w mojej szafie można znaleźć bardzo różne rzeczy .

[kat.]

Idea gry miała się opierać na rzucaniu kostką, przy uwzględnieniu kategorii, po specjalnie w tym celu przygotowanej planszy.

Ha, ja za pomocą talii kart rozgrywki rozmaite rozkminiałem, ale systemów rozmaitych już nie pomnę