ssonicsl napisał(a):4. Lata 90. Powiedziałbym wręcz różowe lata 90-te. A czemu? Bo byłem młody i żyłem kompletnie beztrosko. Tak to były fajne lata. Ale zdradzić wam tajemnice? Ludzie ZAWSZE z sentymentem wspominają lata młodości. ZAWSZE. Nawet PRL. Ktoś kto twierdzi, że w latach 90 było lepiej niż jest obecnie musiał mocno upaść na głowę. W ogóle w całej historii ludzkości był bardzo mało momentów kiedy "później" było gorzej niż "wcześniej". Postęp. Po prostu.
Jasne, zmierzamy przecież do Brand New World, nieprawda-ż? Jeśli hiperkonsumpcjonizm tworzący współczesne "lepiej", który przerósł karykaturalnie prorocze wizje sprzed kilkudziesięciu lat, to dla kogoś świadectwo postępu i dowód na obranie drogi ku świetlanej przyszłości, to musiał mocno upaść na głowę. Albo po prostu ma tę głowę już przez ten Nowy Wspaniały Świat spraną.
Za komuny w sferze międzyludzkiej było lepiej. To nie tylko idealizacja młodości. Atomizacja życia jako efekt uboczny "postępu" jest faktem, a nie jakimś tam marudzeniem "dzikusa". No chyba, że dla kogoś "lepiej" to nażreć się, nachlać i potentegować, czyli mówimy o tzw. stricte materialnej stronie jestestwa. Jeśli tak, to rzeczywiście jest łatwiej (można przecież wziąć chwilówkę...), może poza tym ostatnim, bo wyzwolona seksualność pożarła swój ogon.
Wojny światowe to były, jak mniemam, tylko przesilenia postępu?