Adrian Woźniak napisał(a):A według mnie jest. Wystarczyłoby usunąć powyższy dopisek o pomocy w poszukiwaniu innego lekarza i stworzyć listę szpitali gotowych na przeprowadzenie zabiegów aborcyjnych. Na dziś dzień gdybym miał strzelać, to pewnie 80-90% placówek spełniłoby ten wymóg.
OK, ale wyobraźmy sobie sytuację, że w małym miasteczku jest tylko jeden szpital, pierwszy z brzegu, Miechów, szpital św. Anny, czyli sugestia, że zabiegów aborcyjnych się nie przeprowadza. Nagłe powikłania, zagrożone życie kobiety, i co? Jadymy 50 km do Krk?
Chyba że lekarze na wstępie powinni dawać kobietom do podpisania cyrograf:
- nie, w razie konieczności nie będę pani ratować, bo życie dziecka jest dla mnie równoważne
- nie, choćby miało się urodzić z dwoma głowami i bez kończyn, to ja tej ciąży nie przerwę i w razie czego będzie pani szukać lekarza na własną rękę i albo pani zdąży, albo nie.
Do tego dochodzi jeszcze inna kwestia. Nieuświadamianie kobiety o zagrożeniu w imię ratowania życia dziecka. Moim zdaniem lekarze "z klauzulą" są po prostu z punktu widzenia praw pacjenta wybitnie niebezpieczni.
Adrian Woźniak napisał(a):Prawo narzuca coś, co jest sprzeczne z ideami wiary katolickiej, a mimo wszystko warto przypomnieć, że w naszym kraju około 90% ludzi określa siebie katolikami.
Na tej samej zasadzie pani na kasie w supermarkecie może (po zawarciu umowy) odmówić pracy w niedzielę, bo to przecież dzień święty. Albo żyd w sobotę, bo przecież wolność sumienia tyczy każdej religii. Ale co wolno wojewodzie (panu doktorowi)...
90 % ludzi została mimowolnie ochrzczona

Niech wiarę katolicką deklarują osoby mające zdolność do czynności prawnych, a wtedy okaże się, ilu jest katolików.
Skoro tylu jest katolików, to chyba powinni mieć w parlamencie reprezentację dbającą o ich interesy i przeforsować odpowiednie ustawy.