Szczerze mówiąc liczyłem że tego nie będę musiał pisać, lecz niestety życie zweryfikowało: KOMPROMITACJA część. 2 - Tym razem już to się tyczy sportowców, tutaj głównie mam na myśli naszych koszykarzy 3x3, to co wyprawiali na tych igrzyskach to był dramat. Czwarty dzień igrzysk a my już mamy, trzeba ostro powiedzieć złotych medalistów w kategorii najwięksi frajerzy, mogliby podać ręce ze związkiem pływackim bo myślę że tutaj podobny poziom został zaprezentowany. Hicks zawsze gwiazdorzył, lecz oglądając turniej kwalifikacyjny można było odnieść wrażenie że mamy drużynę. W sytuacji gdy 2-3 solo akcje nie wychodziły to była refleksja nad sobą i powrót do gry zespołowej, podawanie do kolegów i ogólne motywowanie się na wzajem, w Tokio z kolei nic z tego nie było za to była kompromitacja, kompromitacja i jeszcze jedna kompromitacja bo jak uzasadnić przegrane w takim stylu z Chinami, Holandią oraz Belgią? Jak lubię i szanuje odważne deklaracje w stylu "jadę na imprezę docelową walczyć o medal, dam z siebie 100% by ten cel osiągnąć", tak tutaj panowie chyba przedwcześnie uwierzyli że ten medal, to złoto mają już na szyjach przed pierwszym gwizdkiem, pierwszego meczu...
Pozostali Polacy również nie spisują się najlepiej, lecz tutaj na miano kompromitacji jeszcze nie zasłużyli. Kolarstwo to jednak loteria, mam wrażenie że zarówno Kwiatkowski jak i Niewiadoma byli tak kontrolowani że się nic nie dało zrobić, w szczególności zawsze na Niewiadomą któraś Holenderka reagowała, natomiast na inne rywalki już nie koniecznie. Tenis fatalnie, boks podobnie lecz to chyba szpadzistki największy zawód sprawiły, nie wiem, ale mam wrażenie że u nas psychicznie nikt nie dowozi. Szpadzistki prowadzą dość zdecydowanie by w końcówce się dać ograć w dziecinny sposób, Iga przegrywająca sama ze sobą, w judo nasi zbliżając się do tych medalowych walk jakby sztywnieli czy choćby dziś w strzeleckim mikście w pierwszych kwalifikacjach super strzały 2 miejsce, a jak przyszła walka o awans do 'finałów' to nagle ręka zaczyna drżeć mocniej i wynik o jakieś absurdalne 7 punktów gorszy, w sytuacji gdy rywale max 2-4 punktów gorzej strzelają...
Żeby nie było pesymistycznie, Klaudia Zwolińska pokazała po co się jedzie i startuje na igrzyskach, śmiało, ambitnie, bez kompleksów. Na ryzyku walka o wszystko, o medal albo będzie niesamowity sukces albo nie będzie nic - i to mi się podobało! (Tutaj przyznam się szczerze że miałem ją w swoim excelu +20 medali, na medalowej pozycji wypatrując jednej czy dwóch potencjalnych niespodzianek, mimo braku medalu i tak start cieszy)
P.S. Polska zasada że młodzi mają czas i trzeba na nich dmuchać i chuchać po raz kolejny pokazuje że jest ostro przestarzała - 2 najjaśniejsze akcenty do tej pory czyli 17-letni pływak oraz wspomniana Klaudia Zwolińska udowadniają że jak ktoś jest na światowym poziome lub się do niego zbliża to nie ma sensu zostawiać ich w domu bo presja, bo po co igrzyska jak za 2 tygodnie jakieś mistrzostwa juniorskie, bo to, bo tamto.. Otóż nie, nie te czasy, teraz młodzi wchodzą jak po swoje i walczą dzielnie, mimo braków pokazują wyjadaczom jak się powinno walczyć.
Apropo excela +20 uciekło do tej pory u mnie:
Niewiadoma (liczyłem na brąz za którąś z Holenderek i Longo Borghini),
3x3 Koszykówka,
Szpadzistki drużynowo,
Wioślarska Czwórka,
zdaję się że powoli ucieka medal Piotrowi Myszce,
oraz Zwolińska traktowana jako jedna z 2-3 niespodzianek, mogących pomóc w osiągnieciu celu 20+.
Przyznam nie najlepiej to wygląda, lecz wciąż jest zapas w szczególności jeśli wioślarze dołożą jutro te 3 medale, czego wam i sobie życzę
