Maraton techniczny zakończony. Alphand wyrasta na specjalistkę od drugich przejazdów (Flachau trochę zaburzyło tą teorię
). W Kranjskiej Gorze w GS z 29 na 10, w slalomie z 16 na 8. Dobrze, że uciekła od Francuzów, bo patrząc na posuchę w całej reprezentacji nic dobrego by jej tam nie spotkało.
Stephanie Brunner utrzymuje wysoki poziom, kolejny raz piąta pozycji (w sumie 2x4 i 2x5). Lekki zawód poczułem, choć zbliża się do pierwszego podium w karierze, straciła jedynie pięć setnych do trzeciej Gogii. Tuż przed Brunner znalazła się Holdener wykręcając życiówkę. Kappaurer również jeździ równo, ponownie na 14 pozycji, dobrze rokuje na przyszłość.
Slalom w Słowenii nieco inny. Hansdotter po raz pierwszy w sezonie stanęła na drugim stopniu podium. Na 24 miejscu zawody zakończyła Nathalie Eklund. Nie mam wątpliwości, że gdyby nie mnóstwo DNF-ów pierwszej trzydziestki raczej nie przeszłaby dalej, chociaż już w Zagrzebiu nie było daleko od dostania się do drugiego przejazdu, zresztą we Flachau także. Szacunek za motywację i chęci, ostatni raz punktowała 2 lata temu.
To co najlepsze zostawiono na koniec, nocny we Flachau. Stosunkwo płasko, wszystkie gonią i w konsekwencji jedna musi docisnąć krawędź, druga wpada w ześlizg a trzecia zostaje za nartami i nie kończy jak Kirchgasser (pechowy sezon pożegnalny). Forma kilku zawodniczek wyraźnie rośnie. Loeseth czwarta, Noens dziewiąta, Truppe wyszły 2 przejazdy i tak jak w zeszłym sezonie ustanawia tutaj swój życiowy wynik - 5 miejsce. A mogło być oczko wyżej, bo Nina omal nie wytraciła nad Austriaczką resztki przewagi na ostatnich bramkach. Austriaczki weszły do top10 szeroką ławą, jak dawno już się nie zdarzało; Schild druga, Liensberger ósma, Gallhuber dziesiąta. Młodzież szwajcarska też niezgorzej. Carolle Bissig i Aline Danioth po dwakroć wjechały do drugiej dziesiątki.
Wygrana Shiffrin niby nie dziwi, ale ostatnio nie leżał jej ten stok. Teraz także pojechała nieco na okrągło, ostatecznie wygrała, ale bez szału tylko 0,94 s przewagi nad drugą Bernadetką
.Najbardziej cieszy mnie oczywiście postawa Fridy. Tak jak 2 sezony temu, nie spadła dotychczas poniżej piątego miejsca (wyłączając Oslo). Mam nadzieję, że po Lenzerheide powróci na należne jej miejsce "wiecznie drugiej"
.
Thalmann to chyba jednak nie masz szans, jest cieniem siebie sprzed 2-3 sezonów, ale cała reszta pozostaje w grze.
Prawda, ale porównując to co jest obecnie z jej toporną jazdą z Lienzu na ten przykład postęp jest znaczący.