No cóż, szkoda... Jednak w ciągu ostatniego pół roku wszystko zmierzało w tym kierunku że politycy załatwią ideę igrzysk w Oslo za nieco ponad 7 lat. Na amen. I paradoksalnie ostatni gwóźdź do trumny OL Oslo 2022, wbiła nie Frp, która cały czas robiła wszystko żeby nie było tych igrzysk na norweskiej ziemi, ale od początku nastawiona pozytywnie Høyre. Nawet nie doszło do dyskusji w ramach rządu, gdzie miała zapaść ostateczna decyzja w sprawie gwarancji państwa, klub parlamentarny Partii Konserwatywnej który wczoraj miał podjąć decyzję(i podjął...) sprawił że sprawa stała się już bezprzedmiotowa. Właściwie głosy za i przeciw dzieliły się po równo, przeważyli członkowie z północnych rejonów, którzy od początku stawali na głowie aby tylko utrącić ideę igrzysk. A to wszystko przez to że dokładnie 6 lat temu upadła sprawa igrzysk w Tromsø w 2018 roku. Tego mieszkańcy Północy bez względu na przynależność partyjną nie mogą zapomnieć. Wtedy kierownictwo zrzeszenia norweskich związków sportowych powiedziało nie, po upublicznieniu raportu że koszty igrzysk będą 2-krotnie wyższe niż to przedstawiał komitet organizacyjny.
Teraz też w głównej mierze koszty zaczęły zniechęcać coraz bardziej Norwegów do igrzysk w Oslo. Dlatego komitet organizacyjny, żeby odwrócić tą tendencje, na początku września postanowił o obcięciu kosztów igrzysk o 8,8 miliarda koron, i o tyle miała być mniejsza gwarancja rządu. M. in. przenosząc ł. szybkie do Vikingskipet w Hamar zamiast budowy nowej hali w Oslo, rezygnując z budowy hali treningowej, także mniejsza miała być wioska olimpijska. Ta zbudowana na młodzieżowe igrzyska w Lillehammer w 2016 służyć miała dla tych sportowców, którzy rywalizowaliby w tamtym rejonie(Hunderfossen - sanki, bobsleje, skeleton; Kvitflell, Hafjell - n.alpejskie no i łyżwy w Hammar), mniejsze centrum prasowe, zakładano też większe wpływy od sponsorów.
Jednak takie drastyczne cięcie kosztów zakwestionował jeden z ostatnich raportów min. finansów( a to jak wiadomo królestwo chyba największej przeciwniczki igrzysk - Siv Jensen

). Czyli ostatecznie gwarancje państwa miały wynosić ostatecznie 30,3 miliarda koron(redukcja o 4 mld) a środki publiczne 19,9 miliarda(wcześniej 21,1 mld koron).
I ostatnie sondaże sprzed kilku dni napawały optymizmem, tak dla tańszych igrzysk powiedziało parę procent więcej Norwegów niż dotychczas
Ale pieniądze i wielkie koszty to jedno a MKOl i jego żądania oraz zachowanie to drugie. Kolosalną wtopę w oczach Norwegów zaliczył MKOl w Soczi. Na samym początku igrzysk, gdy wieczorem w przeddzień pierwszej konkurencji biegowej, skiathlonu kobiet, dotarła do obozu Wikingów wiadomość o nagłej śmierci brata Astrid Jacobsen. Wówczas norweskie biegaczki zdecydowały że w geście solidarności z koleżanką pobiegną z czarnymi opaskami na rękach. Norweskie kierownictwo zapytało o zgodę MKOl, jednak komitet odmówił ale dziewczyny i tak pobiegły w opaskach w rezultacie czego Norwegowie otrzymali ostrzeżenie. Ale nie tylko samą nieczułością w tak wrażliwych kwestiach sobie oficjele nagrabili.
Norwegowie naciskali na większe partycypowanie w kosztach a MKOl-u żądał aby dochody międzynarodowego komitetu z igrzysk 22 roku były wolne od podatku. Swoją cegiełkę i to pokaźnych rozmiarów, w niechęci do MKOl dołożył Gerhard Heiberg, norweski członek tej organizacji. Wczesniej zaskarbił sobie sympatie jako szef komitetu organizacyjnego igrzysk w Lillehammer w 1994 roku, gdy przejął obowiązki od Haralda V gdy ten po śmierci ojca musiał wstąpić na tron. Teraz swoim zachowaniem i wypowiedziami stał się symbolem arogancji MKOl w oczach Norwegów, którzy chcieli widzieć go jako swojego człowieka w międzynarodowym komitecie a nie człowieka MKOl w Norwegii.
Każdy kto pamięta igrzyska w Lillehammer , MŚ w Trondheim czy te bliższe w Holmenkollen, nie miałby wątpliwości że igrzyska w 2022 roku miałyby taką sama niepowtarzalna gdzie indziej atmosferę. Ale okazało się że przy tak słabej jak nigdy konkurencji, która się ostała, Norwegowie sami dla siebie byli największym zagrożeniem. Cóż, stało się i już się nie odstanie, igrzysk w Oslo nie będzie, przynajmniej za 7,5 roku, coś napomyka się o 2030 roku. Ale pewnie Norwegia sporo straci w oczach MKOl(który sam sobie winien swoja pazernością niczym FIFA) tym bardziej że szefostwo z Bachem na czele nie kryło że chętnie widziałoby igrzyska w 22 roku w norweskiej stolicy. Niestety, klamka zapadła. Niech się teraz Chińczycy i Kazachowie wykażą. Po Korei kolejne egzotyczne jak na zimowe konkurencje, igrzyska.