Wygląda na to, że wszystko rozeszło się po kościach i chłopaki dali na zgodę. Z tego co mówili, to Andy nie ma pretensji to Alberto i prosił kibiców, by na niego nie buczeli, zaś Pistolecik przeprosił Schlecka, bo jak mówił, zrozumiał, że nie postąpił dobrze i nie chce niszczyć bardzo dobrych stosunków z Andym.
Ja tam się cieszę, że wszystko się tak zakończyło
Jednocześnie Andy zapowiada ostrą walkę w czwartek. Contador spodziewa się sporych różnic czasowych.
Zapowiada się też fajna walka o koszulkę zieloną i koszulkę w grochy.
W rywalizacji punktowej jestem mimo wszystko za Wikingiem, bo po prostu go bardziej lubię. Lepszym sprinterem na tym wyścigu jest Petacchi, ale jest to klasyfikacja punktowa i nikt nikomu nie zabroni zbierania punktów na lotnych premiach. Jeśli Wygra Thor to nie będzie jakiejś tragedii, bo w końcu to nie jest anonimowy kolarz, poza tym jego ewentualny sukces będzie można podziwiać tym bardziej, że nie jest obecnie w najlepszej sprinterskiej formie. Widać było dzisiaj na mecie jak mu na tym zależy. On doskonale wie, że nie ma tej szybkości co wcześniej, więc walczy jak może i gdzie może. To się ceni. W każdym razie najważniejsze, że zielonej koszulki znów nie wygra Cavendish
Jeśli chodzi o klasyfikację górską to tutaj całym sercem jestem za Moreau. Należy mu się ten sukces na zakończenie kariery. Pięknie zakończyłby swoją przygodę z peletonem, gdyby stanął na podium w Paryżu. Po dzisiejszej jeździe ma na to duże szanse. W czwartek na pewno będzie fajna walka o koszulkę najlepszego górala. Naprawdę chciałbym bardzo, aby wygrał ją Moreau. Sympatyczny kolarz, niespełniony, więc fajnie by było, gdyby wykorzystał swą ostatnią szansę na paryskie podium. Ryszard na pewno także będzie szczęśliwy, że ktoś odzyskał dla Francji grochy.
Słów parę jeszcze o Sylwku. Po tym co widzę w tym roku jestem daleki od stwierdzenia, że Szmyd to najlepszy pomocnik na świecie. Sorry, ale jeśli on nawet w swojej najlepszej formie, którą zazwyczaj ma na Giro nie potrafi przejechać każdego górskiego etapu z najlepszymi i często przepada przed decydującymi fragmentami to nie ma o czym mówić. Ma mocne depnięcie, ale przez max. 5km i później traci 15 minut. Na tegorocznym Tourze jedzie marnie, nie da się tego ukryć. Sylwkowi brakuje przede wszystkim regularności w dobrej jeździe po górach.
Na wielkie słowa uznania zasługują natomiast dzielni Francuzi. Choć w generalce już tradycyjnie żaden z nich się nie liczy, to jednak etapów wygrali na tegorocznym Tourze już sporo. Dzisiaj kolejny sukces, tym razem Fedrigo
Raczej to już był ich ostatni sukces, bo na Tourmalet wygra ktoś z czołówki, czasowca dobrego nie mają, a pozostałe dwa etapy są dla sprinterów i trudno przypuszczać, by któryś z Trójkolorowych okazał się wtedy najlepszy. Niemniej brawa dzielni Francuzi.