Właśnie dlatego Tande ledwo człapał a i na skoczni skakał jak nowicjusz bo latem niespecjalnie przykładał się do treningów z braku motywacji. Koło się zamyka. Jak coś trzeba robić z musu to wiadomo że nic z tego nie będzie. Teraz widać że błędem było opuszczenie kadry wraz z Moanem po zeszłym sezonie bo oboje nie wyszli na tym za dobrze.
Owszem, Norwegowie mają wiele młodych talentów z tym że jakoś mało któremu udaje się przebić. Głównym powodem jest stara bolączka norweskich kombinatorów od lat - skoki. Zdecydowana większość z nich świetnie lub przynajmniej dobrze biega a gdy z kolei trafi się czasem dobry skoczek, jak Rian czy Klemetsen, to niestety w biegu traci bardzo wiele. Choć weteran Klemetsen ostatnio nieco się podciągnął. A Krog to dobry przykład potwierdzający tę regułę, w debiucie w PŚ dwa lata temu w Trondheim w biegu przegrał jakieś ułamki sekundy tylko z Kokslienem.
Wracając do juniorów to chyba największy pożytek będzie w niedalekiej przyszłości z młodszego Storliena, bo chłopak dobrze skacze i coraz lepiej radzi sobie na trasie. Ale największym talentem od czasów Vika był Ole Christian Wendel, świetnie biegający i jeszcze parę lat temu niezły na skoczni. Niestety ostatnie dwa lata na skoczni nie mógł się odnależć a w grudniu w Lillehammer zaliczył grożny upadek i od tamtej pory nie wrócił do sportu.
A jak dzisiaj podał na swojej stronie
NSF, Wendel w wieku zaledwie 19-tu lat postanowił zakończyć karierę

i skoncentrować się w pełni na szkole i przyszłych studiach.
Nastąpiła także zmiana na stanowisku sportowego szefa Wikingów, Kjetila Strandbråtena zastąpił Sverre Rotevatn nie tak dawno jeszcze sam startujący, którego największym sukcesem było złoto w drużynie przed 10-ma laty w Lahti.