Markos, odróżnijmy wtopy sędziowskie od
celowego wypaczenia wyniku meczu. Zły dzień albo kiepską formę to mógłby mieć, gdyby mylił się w obie strony, a on od początku II połowy gwizdał tylko w jedną (w pierwszej, racja, gwizdnął Brazylijczykom raz spalonego, którego nie było i to była jedna taka sytuacja).
Oglądam MŚ (mniej lub więcej) od Italii '90 i pewnie, były błędy, może drobne faworyzowanie gospodarzy w sytuacjach kontrowersyjnych (tego słowa używa się już kompletnie niezgodnie z jego znaczeniem, w odgwizdaniu tego karnego nie było nic kontrowersyjnego = dyskusyjnego, spornego, po prostu był to jednoznaczny błędny błąd), ale takie cyrki jak wczoraj to widziałem tylko w Korei.
Mam jednak cichą nadzieję, że sport triumfuje i na złość całej tej fifowskiej mafii, Brazylia nie wygra PŚ. Nawet jeśli przeszkodzą jej makarony, France albo Niemcy.

Swoją drogą zabawne, że Brazil czy Afryka jeszcze niedawno (czyli gdy mieliśmy, Markosie, naście lat

)były przeciwstawiane tej europejskiej, komercyjnej piłce, a teraz stają się synonimami tego, co w "modern football" najgorsze i najbardziej zgniłe.
I jeszcze słowo o komentatorach. Ucieszyłem się, że nie powitał mnie wczoraj Szpaku, ale zatęskniłem za nim, gdy Laskowski (zwłaszcza) i Ulatowski 2/3 meczu pieprzyli, jaki to Neymar cudowny i wspaniały.

A za walnięcie łokciem Modricia przerzucam się na Real
