Dzielenie skóry na żywym misiu w żużlu jest o tyle uprawnione, że żużel jest sportem dość przewidywalnym, pewnie, zdarzają się indywidualne niespodzianki, ale drużyna na papierze silniejsza nie ma prawa przegrać na własnym torze meczu, o ile
1) jest drużyną w ogóle
2) nie wydyma się sama
Pewną nieprzewidywalność można wiązać tylko z pogodą, ale ta w Trn jest ostatnio wyjątkowo stabilna - po prostu codziennie leje
Nie oglądałem relacji w tv, ale podobno wrocławianie wcale nie byli zbytnio napaleni na jazdę w tym bagnie, natomiast nasi uwijali się jak mogli, by tor doprowadzić do jako takiego stanu (rozumiem, że presja tv zrobiła swoje), żeby potem płakać, że zawody nie powinny się w ogóle odbyć, nie dało się na tym czymś ścigać itd. No bo co tam - juniorów ze Sparty objedziemy przecież w każdych warunkach. Przeliczyli się - jedyne dobre mecze Unii w tym sezonie, to mecze po kilku dniach treningów i torze zrobionym dla wszystkich, a nie dla Ułamka jak to bywało dawniej. Nie wiem, może pozbawienie się atutu własnego toru było wspaniałym gestem wobec Krychy za jej życzliwość.
p.s. na forum Unii ktoś w dniu meczu palnął tekst, że Krycha chce przełożyć, bo ma poobijanych zawodników, to część się spinała, że nie, nie, nie, jedziemy. no to pojechaliśmy. po bandzie, wypadając ze ścieżki.
p.p.s. co do Czewy: niby wciąż jesteśmy faworytem "na papierze", ale trzeba wziąć poprawkę, że to drużyna piekielnie ambitna, a u nas, ledwo jako taka atmosfera zaczęła się wykluwać, już trafił ją szlag i teraz chyba większość rajderów rozgląda się za nowym pracodawcą (czemu towarzyszy westchnienie ulgi kibiców).